Cześć Skarby!
Dziś mam dla was wyjątkowy wpis! A Przynajmniej będzie on wyjątkowy dla jednej z was.Wiem też że przynajmniej trzy dziewczyny czekały na ten moment kiedy wreszcie i ja dorzucę swoje 5 groszy na temat nowej marki Willow Organics! Założycielką marki jest Marika, nasza blogowa koleżanka (Porcelanowe włosy). To ona jest pomysłodawczynią i producentem tych o to prezentowanych prze zemnie produktów! Czekałam z wielką niecierpliwością kiedy oba kosmetyki będą dostępne w sprzedaży i zamówiłam oba, obecnie teraz dostępny jest również olejek który pewnie za jakiś czas również wypróbuję. Co mnie skłoniło do zakupu? Sam fakt że kosmetyki tworzy osoba która ma nie tylko bogatą wiedzę na temat poszczególnych składników, ale również jest pomysłowa i robi to co kocha - z pasją. Tworzy produkty które żyją w zgodzie z naturą, są wegańskie i przede wszystkim bezpieczne, takie jak sama chce używać. Dlatego w tej kwestii ufam Marice bezgranicznie, a wiadomo że indywidualną sprawą jest to czy dane kosmetyki się sprawdzają, bo przecież każdy z nas jest inny. Doskonale wiecie że w kwestii peelingów mam duże doświadczenie i jestem wręcz uzależniona od nich, dlatego zacznę od musu :)
Na samym początku warto zaznaczyć że przesyłka przyszła do mnie ekspresowo, całość przyszła przepięknie i starannie zapakowana! To jak wszystko wyglądało w środku pokazywałam wam już na instagramie ( TUTAJ ). W środku znalazłam oczywiście uroczy liścik 💝 i rachunek jako dowód zakupu. Jeśli chodzi o wizualizacje i sam design opakowań to trzeba przyznać że wszystko jest przemyślane od samego początku do samego końca. Porządny słoiczek wykonany z ciemnego szkła, do tego piękna etykieta, która wyraźnie mówi "jestem naturalny i bezpieczny". To są niby detale ale jak dla mnie dosyć istotne, oczywiście wiadomo że najważniejsze jest działanie ale takie opakowania, mnie jako konsumenta jak najbardziej cieszą.
Fruity Mousse to balsam do stosowania na twarz i całe ciało. Natomiast z racji tego że jestem kombinatorem i inspiruję się czasami pomysłami innych to jednak troszkę pobawiłam się nim stosując go na różne metody. Słoiczek jest tak solidnie zakręcony że miałam mały problem żeby dostać się do środka, oczywiście to jest jak najbardziej na plus bo mamy pewność że kosmetyk który kupiliśmy jest świeżutki! Po otwarciu pierwsze co uderza w nas to zapach, dosłownie kocham cytrusowe tak energetyczne zapachy. Konsystencja w pierwszym wrażeniu wydaje się być zbita i twarda. Natomiast jest bardzo delikatna i lekka, momentalnie podczas nakładania zmienia swoją konsystencję, która przypomina bardzo odżywczy olejek. Rozprowadza się błyskawicznie, dosłownie sunie po skórze, a zapach który się unosi dodaje niesamowitej energii. Jak na swoją konsystencje wchłania się dosyć szybko, stosowałam go jako balsam do całego ciała, krem pod oczy i na powieki, nocną maseczkę do ust. U Ani przeczytałam też o zastosowaniu jako maseczki na twarz i w sumie na to nie wpadłam ( mam go jeszcze w zanadrzu więc wypróbuję ), używałam go do pielęgnacji stóp i dłoni. W zasadzie chyba na każdy fragment mojego ciała. U Agnieszki przeczytałam o pielęgnacji na włosy, przemyślę temat :). Monia znów przy jego użyciu wykonywała masaż twarzy. Dlatego każda z nas tak naprawdę znalazła jakieś inne dodatkowe zastosowanie. To co z pewnością zasługuje na plus to fakt że jest on naprawdę wydajny i mogę się nim jeszcze trochę pobawić, na kilka sposobów zaproponowanych przez dziewczyny.
Polubiłam go za to że delikatnie i przyjemnie natłuszcza ciało pozostawiając ją miękką i nawilżoną po całkowitym wchłonięciu się produktu. Skóra przepięknie i długo pachnie. W momencie kiedy skończył mi się krem pod oczy, sprawdził się również jako jego zamiennik. Doskonale wiecie jak delikatna skóra jest pod oczami, a moja w dodatku wrażliwa. Jako krem pod oczy bardzo dobrze odżywia i nawilża, na tyle wystarczająco że w przypadku mojej skóry nie mam potrzeby nakładania rano ponownie kremu, nie podrażnia i nie powoduje ich łzawienia. Bardzo dobrze poradził sobie jako dopełnienie pielęgnacji podczas zabiegów na stopy i dłonie, choćby peelingów które wykonywałam. Dłonie i stopy były miękkie, aksamitne w dotyku i świetnie nawilżone, a dzięki temu że wcześniej wykonywałam peeling, efekt końcowy był bardziej zadowalający. Zmiękczał również skórę wokół paznokci, a doskonale pamiętacie że moje dłonie ostatnio więcej wymagały. Mimo iż wiecie że nie zawsze sięgam po pielęgnacyjne produkty do ust, choć staram się jak mogę i ostatnio nawet zaczęłam robić to dość regularnie, używając takich produktów. Mając na uwadze to że rano jest zimno i wietrznie, później temperatura skacze z 4 do 18 stopni. Wiadomą rzeczą jest to że jednak usta troszkę mogą się wysuszyć, z reguły nie mam jakoś dużego problemu z nimi ale ostatnio zrobiły się kapryśne. Fruity Mousse to bardzo dobry kosmetyk pielęgnacy, jeśli chcecie mieć piękne i zadbane usta. Przeważnie nakładałam go na noc zaraz przed pójściem spać. Nie musiałam długo czekać na zadowalające efekty bo dostałam efekt pięknych i jedwabistych ust. Dzięki temu wszystkie pomadki szczególnie matowe prezentują się o niebo lepiej! Jak wiecie ostatnio również byłam chora, mając katar i wycierając co chwilę nos chusteczką, pojawiło się zaczerwienie i delikatne suche skórki. Z racji tego że ciężko było mi zrobić peeling wokół nosa, bo skóra była podrażniona to musiałam dać mu mocniejsze nawilżenie, aby w jakiś sposób złagodzić ten stan. Suche skórki wokół nosa zniknęły. To co mi zostało to z chęcią wykorzystam aby spróbować dodatkowych zastosowań na jakie wpadły wszystkie dziewczyny. Bo jestem ciekawa efektów użycia go jako maseczki na twarz, do jej masażu i na włosy. Planuję też spróbować wykonać nim demakijaż i zobaczymy jak się sprawdzi.
Jeśli tylko macie ochotę na więcej informacji o balsamie, to zapraszam was bezpośrednio na stronę producenta ( Tutaj ) gdzie również możecie go zakupić. Na sam koniec skład:
Ingredients: Mangifera Indica Seed Butter (masło mango), Butyrospermum Parkii Butter (masło shea), Carthamus Tinctorius Seed Oil (olej z krokosza), Prunus Armeniaca Kernel Oil (olej z moreli), Tocopherol (witamina E), Litsea Cubeba Fruit Oil (olejek z werbeny egzotycznej), Copaifera Officinalis Resin (balsam Copaiba), Citral*, Limonene*, Linalool*, Geraniol*, Citronellol*
*naturalne składniki olejku eterycznego
Fruity Sugar Scrub - Owocowy peeling do ciała na bazie brązowego cukru trzcinowego z wyspy Reunion. Oczywiście peeling musiałam zostawić na koniec. No bo kto lepiej go nie zrecenzuje, niż osoba która jest od nich uzależniona? Tak jestem uzależniona od peelingów i dobrze mi z tym! Oczywiście lubię peelingi enzymatyczne, kawowe, solne i cukrowe. Co nie oznacza że wszystkie mi pasują. Zapach jest identyczny jak w przypadku balsamu, cytrusowy dodający energii i niesamowicie relaksujący. Dla mnie bomba! Co ciekawe, zdradzę wam że nawet mojemu Darkowi pokazywałam i powiedział krótko "zajebiście pachnie" i zaczął wypytywać co to jest. Bo oczywiście wiadomą rzeczą jest to że nie wiedział, bo niby skąd jak nie używa. Peeling używałam na różne metody w zależności od wybranej partii ciała, stosowałam go na sucho i mokro. Jeśli chodzi o ciało to zdecydowanie wolałam stosować go na sucho aby uzyskać jak największą moc zdzierania, choć i tak w przypadku peelingu cukrowego nie będzie ona aż tak mocna jak te które posiadają stałe drobinki, dlatego będzie też on odpowiedni dla tych z bardziej wrażliwą skórą. Jednocześnie wolałam metodę "na sucho" bo chciałam cieszyć się jak najdłużej masażem swojego ciała. Peeling rewelacyjnie przylega i nie kruszy się podczas pocierania o skórę, olejki w nim zawarte powoli uwalniają swoją moc nawilżając i delikatnie natłuszczając skórę, jeśli lubicie bardziej subtelne efekty podczas zdzierania, wystarczy delikatnie zwilżyć dłonie. Oczywiście przed zrobieniem peelingu dokładnie myję ciało, następnie wykonuję peeling i pozostałości delikatnie spłukuję. Zbrodnią by było po tak wartościowym i odżywczym peelingu ponownie umyć ciało. W tego typu produktach chodzi o to aby te olejki na skórze pozostały, a nie zostały brutalnie zmyte jakimś tam żelem. Dlatego najpierw myjemy, a później peelingujemy! Tak naprawdę peeling ma działania nawilżające i teoretycznie nie musiałam już używać dodatkowych nawilżaczy, ale nie mogłam sobie odmówić przyjemności nałożenia kolejnej eksplozji cytrusowej w postaci Fruity Mousse. Peeling stosowałam również na dłonie i stopy, w zasadzie dłonie same automatycznie miały peeling kiedy robiłam go na reszcie ciała, natomiast na stopy użyłam tylko raz, nie dlatego że mi to nie odpowiadało, ale zwyczajnie było mi szkoda na taką partię ciała zużywać tak dobry kosmetyk.
Peeling stosowałam na mokro tylko i wyłącznie kiedy wykonywałam go na twarzy, ponieważ jednak w tej partii ciała wolę delikatniejsze zdzieraki. Więc wykorzystanie Fruity Sugar Scrub na mokro jako peeling do twarzy dało mi taki efekt zdzierania jaki potrzebowałam. Nie podrażniał mnie i w żaden sposób nie zapchał, natomiast tutaj użyłam go dosłownie trzy razy w niewielkiej ilości, bo spodobał mi się jako peeling do ust i całą resztę postawiłam przeznaczyć już tylko na usta. Cudownie wygładza usta, mogłabym powiedzieć że w moim przekonaniu przebił moją ukochaną pomadkę Sylveco, którą chyba zna każdy. Do momentu aż go nie wykończę pomadka Sylveco pójdzie w odstawkę. Peeling ust w połączeniu z balsamem z tej samej linii, daje efekt zadbanych, miękkich i nawilżonych ust. Gdybym miała wybierać z pośród wszystkich zastosowań peelingu, to chyba najbardziej polubiłam go ogólnie do ciała i do ust. Na sam koniec jeśli tylko macie ochotę poczytać co nieco więcej, to odsyłam was do strony producenta ( Tutaj ) gdzie również możecie go zakupić. Na sam koniec oczywiście podaję wam pełen skład.
Ingredients: Sucrose (cukier), Mangifera Indica Seed Butter (masło mango), Butyrospermum Parkii Butter (masło shea), Carthamus Tinctorius Seed Oil (olej z krokosza), Prunus Armeniaca Kernel Oil (olej z moreli), Tocopherol (witamina E), Litsea Cubeba Fruit Oil (olejek z werbeny egzotycznej), Copaifera Officinalis Resin (balsam Copaiba), Citral*, Limonene*, Linalool*, Geraniol*, Citronellol*
*naturalne składniki olejku eterycznego
Jak bym podsumowała oba produkty? Jest to mieszanka pasji i cytrusowej słodyczy, wymieszana z miłością w zakątku ciszy. Pełna cisza i skupienie, pozwalają stworzyć kosmetyki jak marzenie! Z mnóstwem bogatych i naturalnych składników, które są dobre nawet dla wybredników. Oba produkty świetnie się sprawdzają i mam nadzieję że dużą popularność wśród konsumentów zyskają. Kochana z tego miejsca życzę ci z całego serca ( bo wiem że przeczytasz cały wpis ), abyś dalej szła tą drogą. Twórz dalej, bo robisz naprawdę dobrą robotę. Masz wiedzę, pasję i serce do tego. Dlatego walcz, spełniaj marzenia, a z pewnością osiągniesz sukces!
Dla zainteresowanych podaję wam recenzje dziewczyn!
Agnieszka ( Kosmetyczny Fronesis )
Peeling - Fruity Sugar Scrub
Balsam - Fruity Mousse
Monika ( Mama z różową torebką )
Peeling - Fruity Sugar Scrub
Balsam - Fruity Mousse
Ania ( naturalna zakupoholiczka )
Peeling - Fruity Sugar Scrub
Balsam - Fruity Mousse
Trzeba przyznać, że świetnie prezentuje się ten duet. Chętnie dałabym im szansę. Najpierw trzeba jednak zużyć trochę zapasów :)
OdpowiedzUsuńDlatego mają taką recenzje, a nie inną :)
UsuńNo popatrz, na usta nie próbowałam!
OdpowiedzUsuńWszystkie razem chyba wycisnęłyśmy z produktów ostatnie soki :DDDDDD
Świetne recenzje *:
A widzisz element zaskoczenia :D
UsuńTen peeling owocowy bardzo mnie zachęca :) Lubię peelingi :)Muszę się skusić :)
OdpowiedzUsuńAnusia koniecznie bo naprawdę warto.
UsuńTak! Coś takiego jak ten balsam właśnie bym chciała kupić.
OdpowiedzUsuńDoskonale się prezentuje, a i działanie fajne.
Niezwykle "apetyczny" wydaje się ten scrub. Lubię takie kosmetyki.
Pozdrawiam serdecznie! :)
Wszystko jest podlinkowane więc możesz śmiało wejść na stronę sklepu i zamówić :)
UsuńKuszą bardzo ;)
OdpowiedzUsuńMuszę się skusić na te produkty i na pewno wcześniej czy później zawitają one do mnie.
OdpowiedzUsuńPolecam bo naprawdę warto.
UsuńBardzo lubię takie składy! Widać, że blogerki potrafią stworzyć coś naprawdę rewelacyjnego! Chętnie kupię peeling za jakiś czas, a potem balsam, muszę wykończyć to co mam. Brawo!
OdpowiedzUsuńJa gdyby nie moje zapasy to bym kupiła ponownie. :)
UsuńPrzyzneję,że prezentują się wspaniale, nabrałam na nie ochoty :)
OdpowiedzUsuńPolecam ci wypróbować bo są naprawdę świetne :)
UsuńPierwszy raz widzę u Ciebie tak poetycką recenzję! Jestem zachwycona!! To wiele mówi o Twoim zachwycie kosmetykiem. ;) Wspaniale!!!
OdpowiedzUsuńOjej dziękuję ci bardzo, aż się zarumieniłam :P
UsuńŚwietnie to ujęłaś kochana! :) Na usta jeszcze nie próbowałam, dziś zafunduje im tą przyjemność :D Uwielbiam ten cytrusowy zapach! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Ja też uwielbiam zapach mogłabym się w nim kąpać :)
UsuńAle cudeńka, pierwszy raz o nich słysze :)
OdpowiedzUsuńWarto je bliżej poznać :)
UsuńO jejku. Pogratulować można tego, że ktoś z blogosfery wydał serie kosmetyków, oby tak dalej. O kosmetykach nie slyszlalam, ale na pewno warto spróbować.
OdpowiedzUsuńMarika stworzyła coś pięknego :)
UsuńNie słyszałam o tych produktach ale są warte uwagi. Jak wykończe nadmiar kosmetyków to koniecznie muszę wypróbować :-))
OdpowiedzUsuńPolecam bo naprawdę warto tym bardziej że więc po twoich dłoni wychodzi :)
UsuńOba produkty bardzo mnie kuszą odkąd się pojawiły. Myślę, że warto wspierać osoby z pasją i Nasze blogowe koleżanki :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jestem tego samego zdania, zresztą oba kosmetyki bronią się same swoim działaniem :)
UsuńBardzo ciekawe kosmetyki, cięszę się, że coraz więcej na naszym rynku świetnych naturalnych marek :)
OdpowiedzUsuńJa też tym bardziej jeśli Marke tworzy osoba którą bardzo lubię
UsuńTe kosmetyki zaczęły mnie kusić w momencie, kiedy tylko je zobaczyłam. Myślę, że i balsam i peeling pokocham! tylko trzeba najpierw zużyć zapasy... :P
OdpowiedzUsuńTrzeba nie trzeba też miałam dużo zapasów A mimo wszystko tam to Zostawiam zamknięte I wzięłam się za testowanie tych :)
UsuńZaszalałaś z tym wpisem, ale przyjemnie się czytało :) Z pewnością kiedyś sięgnę po te kosmetyki, bo uważam, że to świetna sprawa, że są naturalne i stworzone przez kogoś z blogosfery :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :*, jakoś tak wyszło... Można powiedzieć że na upartego napisałabym więcej ale gdyby musiał to podzielić na 2 osobne wpisy bo chyba mi nikt tego nie przeczytał takiego tasiemca hehe
UsuńCałkiem fajnie prezentuje się ten duecik ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie :)
UsuńDziękuję za kompleksową recenzję ❤❤❤ :D I szczególnie za te słowa na końcu. Muszę przynać, że we cztery już chyba wymyśliłyście wszystkie możliwe zastosowania dla obu kosmetyków :DD Do ust sama jeszcze nie próbowałam, ale zdecydowanie nadrobię to! :DD :**
OdpowiedzUsuńDaj mi znać jak użyjesz na usta zarówno peelingu jaki balsam bo jestem ciekawa jak u ciebie taka opcja wypadnie :)
UsuńAnia jak to pięknie wszystko opisałaś <3 Aż chcę się kupić te dwa produkty ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńCiekawa recenzja. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJuż o nich czytałam kilka razy i kuszą, oj kuszą :)
OdpowiedzUsuńNo ja w sumie czytałam chyba wszystkie możliwe wpisy jakie tylko się pojawiły o tych produktach :D
UsuńKosmetyki są cudowne :) A ty chyba najbardziej kompleksowo je przetestowałaś, czego najlepszym przykładem jest to, że Marika, któregoś zastosowania nie zna :P
OdpowiedzUsuńTak to już jest jak się jest kombinatorem. W sumie myślę że jeszcze bym mogła znaleźć jakieś zastosowaniem ale to bym musiała mieć kolejne opakowanie a zapasy czekają :D
UsuńProdukty te wydają się być fajne. Niestety nie znam ich :)
OdpowiedzUsuńBo to nowa marka która jest dostępna gdzieś od miesiąca czasu.
UsuńHmm coraz więcej blogerek zaczyna tworzyć kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńJa też robię ale bardziej dla siebie :)
UsuńTak precyzyjnej i pozytywnej recenzji dawno nie czytałam:-) Wszechstronność balsamu bardzo zachęca do wypróbowania.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:* ogólnie produkty są wielozadaniowy zarówno peeling jak i balsam.
UsuńNa balsam dziewczyny znalazły mnóstwo zastosowań, na niektóre bym nie wpadła nawet :D Oba produkty kuszą, ale balsam zdecydowanie bardziej jako, że jestem ich wielką fanką :)
OdpowiedzUsuńTo ja znów jestem bardziej fanką peelingów ale balsamy też kocham.
UsuńTen owocowy peeling wygląda bardzo interesująco :)Lubię takie klimaty!
OdpowiedzUsuńWarto się skusić bo jest naprawdę świetny :)
UsuńPierwszy raz widzę te kosmetyki, ale nie powiem kuszą mnie :)
OdpowiedzUsuńMnie kusiły od momentu kiedy wiedziałam że wyszły ale jeszcze nie były dostępne w sprzedaży.
UsuńNie znam założycielki marki, ale super, że udało jej się stworzyć własne kosmetyki. :) Lecę zerknąć na jej blog. :) Dziękuję za info o nowych produktach. :)
OdpowiedzUsuńZaglądnij na jej blog bo naprawdę bardzo fajnie pisze i robi świetne recenzje.
UsuńNie znam tej marki, ale szybka przesyłka to podstawa :) Peeling z przyjemnością bym wypróbowała lubię mocniejszy efekt ścierania bez podrażnień.
OdpowiedzUsuńDla mnie są to jedne z lepszych produktów przynajmniej tych naturalnych jakie miałam
UsuńKuszące produkty :)
OdpowiedzUsuńI w dodatku jednej z naszych koleżanek :)
UsuńNigdy wcześniej nie słyszałam o tych kosmetykach ani o blogerce która je tworzy! Kurczę fajna sprawa. kosmetyki prezentują się naprawdę elegancko i ładnie ;)
OdpowiedzUsuńZagrodnik do niej na bloga myślę że ci się spodoba to naprawdę ładnie pisze. I ma sporą wiedzę jeżeli chodzi o skład i ogólnie o stosowanie kosmetyków.
UsuńWidziałam u Moniki ten peeling i niesamowicie mnie zainteresował :D
OdpowiedzUsuńJestem na ściągę jeszcze kiedyś kupię ale póki co używam to co mam. Zresztą teraz na targach Kupiłam dwa peelingi.
UsuńPeeling na pewno sprawdziłby się u mnie, bo uwielbiam wszystko co zdziera, a jeśli jest to naturalny kosmetyk i stoi za nim jakaś fajna osoba bądź historia, to tym bardziej mi się podoba :) Chętnie po niego sięgnę jak wykończę moje zapasy :)
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru!
Marika to bardzo fajna dziewczyna i strasznie jej Kibicuję. Mam nadzieję że osiągnie sukces, bo robi naprawdę dobre kosmetyki.
UsuńUwielbiam peelingi wszelkiej maści :)
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńTy jakie rymy na końcu!:D
OdpowiedzUsuńMarice życzę wielu sukcesów, a produkty mam w planach w przyszłości kupić:)
Ja mam w planach kupić jeszcze olejek ale dopiero jak zużyje zapasy :D a rymy samo jakoś tak wyszło :D
UsuńBrzmi ciekawie ale mam przesyt tych wszystkich marek...
OdpowiedzUsuńJa ogólnie tych bardziej znanych też, ale jeśli ktoś blogowej strefy, osoba którą lubię wypuszcza coś własnego to chętnie testuję.
Usuńten pierwszy balsam mnie bardzo intryguje:D
OdpowiedzUsuńJak najbardziej polecam :)
UsuńI już mi się te produkty podobają a zwłaszcza scrub. Na pewno się im bliżej przyjrzę.
OdpowiedzUsuńWarto pomyśleć bo są naprawdę fajne i z pewnością będziesz zadowolony z tym bardziej że lubisz naturalne i wegańskie produkty :)
UsuńFajne kosmetyki, zwłaszcza balsam dzięki swojemu różnorodnemu zastosowaniu ;)
OdpowiedzUsuńPeeling też ma różnorodne zastosowanie oba produkty polecam :)
UsuńNo przyznam, że przekonałaś mnie do nich... Coraz więcej kosmetyków naturalnych pojawia się w mojej pielęgnacji.
OdpowiedzUsuńJa właśnie też ostatnio coraz częściej stosuje naturalne kosmetyki :)
UsuńWow, oba produkty brzmią świetnie! Chętnie bym je wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńI są świetne :)
UsuńOd niedawna czytam bloga Mariki :) Trzymam kciuki za jej rozwój z tymi kosmetykami:)
OdpowiedzUsuńTwoje podsumowanie jest piękne :)
Bardzo dziękuję, Ja również za Marikę trzymam kciuki :)
UsuńBardzo interesujący produkt. Twoja opinia przekonująca, że warto po niego sięgnąć:) Podobał mi się zwłaszcza fragment o cytrusowym zapachu, bo bardzo takie lubię.
OdpowiedzUsuńA który cię bardziej zaciekawił?
Usuńwspaniałości, pokochałabym te kosmetyki. kibicuję założycielce marki
OdpowiedzUsuńMyślę że na pewno byłaby zadowolona ogólnie wszystkie dziewczyny które kupiły i testowały były zadowolone :)
Usuńsuper że jestes kreatywna w użytkowaniu kosmetyków, jak byłam na tych szkoleniach to mówili żeby sie wyróżnić - oryginalność jako klucz do ssukcesssu
OdpowiedzUsuńStaram się być kreatywna jak się tylko da, Zresztą produkty są tak uniwersalne że tak naprawdę można używać do wszystkiego :)
UsuńOo rany ależ ten peeling ma świetna konsystencję mhmhm.
OdpowiedzUsuńDlatego z czystym sumieniem mogę polecić :)
UsuńNo przyznam, że te kosmetyki to coś na co warto zwrócić uwagę. Bardzo podoba mi się skład musu, widać, że nie ma tam zbędnych dodatków, tylko składniki wnoszące wiele do pozytywnego działania produktu. No jedyne czego można by było się czepić to substancje zapachowe, bo jak w każdym produkcie jest to coś co daje ryzyko negatywnej reakcji skóry i jaichś tam odczynów uczuleniowych. Jednak nie ma co przesadzać, każdy lubi jak kosmetyk ładnie pachnie, ja nie chciałabym rezygnować z zapachu na rzecz tego, żeby nie było tam substancji zapachowych, zapach wnosi wiele do przyjemności stosowania;>
OdpowiedzUsuńDokładnie jeszcze na taką pogodę taki zapach to czysta przyjemność:)
UsuńNie znam tych produktów,ale chętnie bym je poznała i przetestowała - wydają się być interesujące :)
OdpowiedzUsuńWarto poznać :) są świetne :)
UsuńTo że słoiczek tak zakręcony sie chwali, kosmetyk świeży :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńpięknie to opisałaś:) nic dodać nic ująć:)
OdpowiedzUsuńfajnie, że dziewczyny takie jak my tworzą swoje kosmetyki
Dziękuję bardzo też się cieszę że Marika stworzyła własną markę i to jeszcze taką dobrą.
UsuńZaciekawił mnie bardzo peeling do ciała ;)
OdpowiedzUsuńJeśli tylko kupisz z pewnością będziesz zadowolona.
UsuńOstatnio tak sobie myślałam że chyba przestanę Cię odwiedzać (żart) bo podobnie jak Ty jestem wielką miłośniczką peelingów a Ty za każdym razem kusisz coraz to nowszymi wspaniałościami:D Mój portfel nie będzie zadowolony ale po takim opisie zapachu no jak tu go nie kupić...?:)
OdpowiedzUsuńHehehe bardzo śmieszne :) muszę cię zmartwić w kolejce czekają 3 wpisy o pilingach. A obecnie testuję 1 do ciała dwa do twarzy i trzeci taki bardziej Gadżet który też jest w sumie peelingiem :D Tak więc możesz się szykować albo odkładać :P
UsuńNo nie;) W takim razie wolę odkładać bo dzięki Twoim recenzjom mogę dowiedzieć się bardzo ciekawych rzeczy o kosmetykach o których nawet nie słyszałam;)
UsuńDziękuję chyba jednym z ciekawszych wpisów będą kokony jedwabników które służą do peelingu. Obecnie jestem w trakcie testowania Więc wiele nie powiem :)
UsuńCoś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńWow widze ze rzeczywiscie fajny produkt. Lubie cukrowe peelingi :)
OdpowiedzUsuńOba są fajne produkty :)
UsuńJa mam swoje ulubione peelingi, ale ten też wygląda super! :)
OdpowiedzUsuńA jakie masz ulubione?
UsuńWszystkie kusicie mnie tymi produktami ;)
OdpowiedzUsuńBywa i tak :D chyba będziesz musiała spróbować i skusić się tak jak my i kupić :) Planet mam jeszcze kupić olejek ale to za jakiś czas :)
UsuńCudowna recenzja �� bardzo się cieszę że znalazłaś własne sposoby na zastosowanie balsamu �� z chęcią też ściągnę od Ciebie. Ja na początku byłam nieco sceptycznie nastawiona do produktów które są do ciała i twarzy.. wiadomo.. �� ale ten faktycznie jest uniwersalny co jest dla mnie prawdziwym fenomenem �� wpisała się Marika pod każdym kątem �� no i te obłędne zapachy
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak zapach wymiata i wczoraj mi było bardzo przykro Kiedy jest użyłam ale peelingu mam jeszcze troszkę :D balsam "wylizałam" do dna :D
Usuńpiękne opakowania, kuszące kosmetyki :) W szczególności peeling mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńOpakowania wykorzystam ale jeszcze nie wiem jak :)
UsuńPeeling bym przygarnęła :) Również jestem od nich uzależniona, podobnie jak od maseczek :P
OdpowiedzUsuńJa peelingi od Mariki mogłabym przygarnąć w kilogramach :D
UsuńZ Fruity Mousse również poeksperymentowałabym na włosach ;D.
OdpowiedzUsuńTo są tak uniwersalne kosmetyki że można się z nimi naprawdę fajnie pobawić i na różne metody wykorzystać:)
Usuń