środa, 28 lutego 2018

Chic Chiq - De la Mer, Chocolat, La Noce, À la Rose

Witajcie Słoneczka!
Jak wasze nastroje? Jeszcze dwa dni i mamy weekend! Tym razem i ja zacznę go wcześniej. Na ten weekend czekałam już od końcówki stycznia i spędzę go w Rybniku i możecie spodziewać się relacji na instastory ;) oczywiście jeśli jesteście ciekawi tego co będę tam robić. W następny weekend wybieram się na Ekotyki w Krakowie i mam w planach odwiedzić stoisko z maseczkami Chic Chiq o których będzie dzisiejszy wpis. Maseczki dostałam od Moni " Mama z różową torebką " w paczce niespodziance. Kiedy zobaczyłam zawartość torebki byłam uradowana jak dziecko!

Chic Chiq "De la Mer" to właśnie po nią sięgnęłam jako pierwszą. Maseczka ma postać proszkową, zresztą tak jak pozostałe wersje. De La Mer po zmieszaniu z wodą nabiera postać zielonej papki. Muszę przyznać że wygląda dość okazale na twarzy. Oczywiście nie posiadam takich zdjęć, ponieważ do wpisu robiłam wszystkie jednocześnie, a zużyłam je na bieżąco. Jeśli jednak obserwujecie mnie na instagramie to mogliście widzieć relacje przy jej użyciu, podobnie pozostałych.
Zapach bardzo przyjemny, rześki, świeży i dodający energii po całym męczącym dniu. Wrażliwe nosy mogą być jednak spokojne, ponieważ zapach jest niezwykle subtelny choć i tak wyczuwalny. Bardzo łatwo aplikuje się na twarz, zastyga w błyskawicznym tempie i jest bardzo komfortowa w noszeniu. Podczas jej noszenia towarzyszył mi jedynie relaks. Uwielbiam maski na typ peel-off w dodatku algi, zawsze byłam ich ogromną fanką. W dodatku mamy taki czysty i piękny skład. Sama maseczka sprawia że po jej użyciu skóra jest nawilżona, miękka i nabrała zdrowego blasku. Jak dla mnie jest godna polecenia! Tym bardziej że zadowoliła mnie po dwóch użyciach.
Chic Chiq Chocolat  - to chyba moja ukochana wersja pod kątem zapachu i nie tylko. Dla każdego słodziak będzie to uczta dla nosa. Pachnie prawdziwym słodkim i świeżo mielonym kakao! Nawet w postaci proszkowej już ma się ochotę ją dosłownie zjeść. Po rozrobieniu z wodą wygląda jakbyśmy oblali buzię mleczną polewą czekoladową, a zapach który dodatkowo umilą ten czas kiedy mamy ją na sobie, sprawia że jestem głodna.
Maseczka bardzo ładnie i delikatnie oczyszcza skórę twarzy. Skóra po zdjęciu nie tylko wygląda na bardziej jednolitą, ale zauważyłam że drobne zaczerwienienia zostały przygaszone, szczególnie niedoskonałości które wychodzą mi przed miesiączką. Jest naprawdę świetna i też planuję jej zakup. Oczywiście nie wszystkie na raz, natomiast z pewnością do niej też wrócę. Maseczka nie podrażnia i będzie równie idealna dla wrażliwej skóry. Sam skład jest równie przyjemny.
Chic Chiq La Noce - tą maseczką mogłam się jeszcze wczoraj nacieszyć! Wczoraj użyłam jej ostatni raz, dlaczego? Zwyczajnie w świecie skończyła mi się. To kolejna maseczka z Chic Chiq której efekty działania odczułam najbardziej. Po rozrobieniu ma taki fajny lekko żółciutki kolorek. Nakłada się bez problemu, szybko zastyga i jest komfortowa w noszeniu. Ciężko mi określić jej zapach, ale jest on z pewnością przyjemny. Przynajmniej nie przypominam sobie aby mi coś przeszkadzało.
Jak wspomniałam w jej przypadku chyba najbardziej odczuwalne jest działanie i to nawet po jednym użyciu. Skóra jest oczyszczona, nawilżona, gładka i niesamowicie miękka w dotyku. Dodatkowo sama w sobie nabrała takiego zdrowego blasku, którego ostatnio bardzo mi brakowało. Jest rewelacyjna i chyba z wszystkich czterech to ona właśnie wywarła na mnie najlepsze wrażenie, choć wersja czekoladowa jest tuż obok niej. Mogę śmiało stwierdzić że skradła moje serce. Planuję ją kupić właśnie na targach w Krakowie.
Chic Chiq À La Rose - to ostatnia już  maseczka którą miałam okazję wypróbować dzięki Moni :)
Z pewnością porównując do pozostałych jest najbardziej delikatna! Oczywiście nie mówię o tym w złym kontekście, natomiast będzie ona stworzona do delikatnej cery naczynkowej. Podoba mi się zastosowanie zmielonych płatków róży do maseczki, zresztą sama tak robię. W tym roku będę suszyć jeszcze więcej kwiatów i ziół, którymi obdaruje moje Dziewczyny!
Maseczka À La Rose dobrze lecz w łagodny sposób oczyszcza skórę, w żaden sposób jej nie podrażnia. Ma działanie nawilżające, natomiast i tak w przypadku bardzo suchej skóry będzie potrzeba użycia kremu, w przypadku skóry mieszanej lub tłustej takiej konieczności nie ma. Chyba że lubicie dogadzać sobie tak jak ja, to nic nie stoi na przeszkodzie. Naturalny i łagodny skład maseczki z pewnością przypadnie do gustu każdemu.
Każda z maseczek wystarczyła mi na dwa użycia. Każda z nich łatwo się aplikuje, szybko zastyga i wszystkie są komfortowe w noszeniu. Zdejmowanie ich to coś pomiędzy roll on a peel off, możecie ją zrolować lub ściągnąć prawie jednym płatem jak maseczki Peel off, jeśli dacie grubszą warstwę. Jeśli chodzi o działanie, wszystko macie opisane wyżej. Zapraszam was również do zapoznania się z recenzją Agnieszki.

LA ROSE

DE LA MER

85 komentarzy:

  1. Nigdy nie stosowałam takich maseczek, prezentują się bardzo ciekawie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Peel off takie ściąganie masek lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam Cię wczoraj na instasory w tej żóltej maseczce, fajnie się prezentowała :D chciałam kupić jakąś maskę na tych targach, no ale jestem spłukana tym bardziej, że wczoraj z przyjaciółką postanowiłyśmy jechać do Poznania xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam ale już wiem że je chcę! Wszystkie! :D Uwielbiam peel off-y!

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawe, ale ja jednak wolę tradycyjne

    OdpowiedzUsuń
  6. ciekawe maseczki, nie słyszałam o nich wcześniej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kusisz mnie tymi maseczkami, przyznam że pierwszy raz je widzę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mignęła mi już gdzieś ta marka. Uwielbiam maseczki

    OdpowiedzUsuń
  9. Maseczkowicze wszystkich krajów łączcie się! ;) Moze przyjdzie taki dzień, kiedy i jak złapię tego bakcyla. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. jestem trochę zbyt leniwa na takie rozrabianie

    OdpowiedzUsuń
  11. Takich maseczek jeszcze nie miałam... Kuszące!

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwszy raz je widzę, ale muszę przyznać, że są mega kuszące, szczególnie ta czekoladowa :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja się ostatni przemogłam i robię sobie właśnie maseczki z glinki. Do tej pory mi się nie chciało, bo zdecydowanie wolę gotowe produkty. Jednak muszę przyznać że skóra po takiej glinkowej masce wygląda zdecydowanie lepiej i to mnie motywuje do mieszania :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Te maseczki ostatnio bardzo mnie kuszą! Do tej pory spotykam się z samymi pozytywnymi recenzjami!

    OdpowiedzUsuń
  15. Gdy zobaczyłam zdjęcie pomyślałam że to post o herbatach :-) Chętnie wypróbuję wszystkie oprócz czekoladowej(kawę i czekoladę wyłącznie do konsumpcji żołądkowej uznaję;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Niesamowicie kuszą mnie od niedawna te maseczki.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja chyba też najbardziej polubiłabym wersję czekoladową ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie znam ich jednak firma ciekawi mnie od dluzszego czasu

    OdpowiedzUsuń
  19. Prezentują się ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Oczywiście, ze względu na zapach, najbardziej ciekawi mnie wersja czekoladowa :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie miałam z nimi do czynienia, ale jeśli miałabym spróbować to tej czekoladowej :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Czekoladowy brzmi kusząco :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Kuszące,tyle że na końcu się zmartwiłam bo nie lubię peel-off...boli mnie skóra przy zdzieraniu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu chodzi bardziej o efekt tego że można płatami ściągać ale nie ciągnie skóry :)

      Usuń
  24. Lubię maseczki a te wydają się bardzo ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  25. jesli tak łądnie pachną to pewnie, że chce

    OdpowiedzUsuń
  26. ja zawsze jestem wygodnicka i wybieram gotowce

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak zawsze produkt, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam. Daj znać koniecznie, jak tam w tym Rybniku! Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ciekawe te maseczki :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie słyszałam o tych maseczkach, ale lubię naturalne kosmetyki więc i o tych przy okazji zakupów będę pamiętała :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie słyszałam jeszcze o takich maseczkach :) Ja nie przepadam za takimi peel-off i chyba wolę gotowce :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Cieszę się, że o nich napisałaś, bo ja je przedwczoraj własnie dostałam w paczce :D Uwielbiam maseczki do samodzielnego przygotowania :D

    OdpowiedzUsuń
  32. bardzo fajnie się zapowiadają te maseczki :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Wersja z kakao do mnie mówi! Wszystko mnie w niej przekonuje, że musi być moja :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisz list do zajączka :D może spełniać życzenia :)

      Usuń
  34. O kurczę :D Skoro mówisz, że różana jest najłagodniejsza, a mi i tak odbicie czerwone jak od talerza na twarzy zostało (w miejscach gdzie zdążyła zaschnąć).. to ja nie wiem czy powinnam się porywać na inne :DD Czekoladowa najokropniej mnie kusi! Sprawdzę jeszcze diwe pozostałe, które mam od Agi i będzie musiała nabyć tą magiczną czekoladkę ❤ :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak wrażliwą buzie masz?

      Usuń
    2. Ja już sama nie wiem :DDD Ale nie piekło mnie to, nie swędziało. Taka po prostu głupawa obramówka, haha :DD I tak wrażenia odnośnie tej maseczki mam cudne :))

      Usuń
  35. AAAAAAAAAAA!!!!! Tak się cieszę, że Tobie również przypadły do gustu Chic Chiqi :-D Ja je wielbię ale to już chyba wszyscy wiedzą :-D

    OdpowiedzUsuń
  36. Mogłabym mieć wszystkie bardzo lubie maseczki :)

    OdpowiedzUsuń
  37. A ja jeszcze nie wyrobiłam sobie o nich zdania :P Użyłam po razie i jakoś mi z nimi nie po drodze :P

    OdpowiedzUsuń
  38. czytam o nich ale sama nie mialam okazji probowac;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko będziesz miała okazję to śmiało Wypróbuj :)

      Usuń
  39. Przeczytałam i chce każdą :D mam la Noce w bambusowym opakowaniu, a teraz skuszę się na wersje saszetkowe żeby poznac pozostałe <3

    OdpowiedzUsuń

PROSZĘ - NIE SPAMUJ!! TRAFIĘ DO CIEBIE, TO NIE JEST MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ, JEŚLI W KOMENTARZU UMIEŚCISZ JAKIKOLWIEK LINK Z PEWNOŚCIĄ TRAFI ON DO SPAMU. JA SZANUJĘ CIEBIE, A TY USZANUJ MNIE!