środa, 12 września 2018

Adriona devil's claw - żel do nóg i ciała

Witajcie!
Dziś na tapecie recenzja pierwszego kosmetyku prosto z Chorwacji! Kupiłam go bo mi się spodobał wizualnie, a że samą formułe ma dość unikatową no to tym bardziej stwierdziłam że będzie to fajny produkt do opisania na blogu! Na nasze cenowo wychodził coś w granicach 20zł/250ml. Więc jak na żel to nie powiedziałabym aby był specjalnie tani.  Kupiłam go w markecie, który znajdował się po drugiej stronie ulicy, naprzeciwko domu w którym mieszkaliśmy. Zarówno ten żel jak i wszystkie inne kosmetyki z Chorwacji kupiłam na dziale produktów naturalnych.

Jak widzicie konsystencja jest iście zjadliwa, niczym świeżo zrobiona galaretka owocowa. Zapach słodko kwaśny i bardzo przyjemny. Powiem wam że nie mogłam się doczekać kiedy się do niego dobiore. Podczas kąpieli aby sprawdzić czy przypadkiem żel nie uczula umyłam nim nogi. Ponieważ nic złego się nie działo to na drugi dzień użyłam na całe ciało. O ile w dotyku palcami konsystencja jest fajna i przyjemna to po nałożeniu na ciało niekoniecznie.
Żel jest strasznie zimny i bardzo mocno chłodzi! Mimo że użylam go latem to było mi zwyczajnie zimno, za zimno! Łatwo się rozprowadza i kompletnie nie pieni. Byłam zła że go kupiłam i miałam do niego aż trzy podejścia. W końcu poszedł w odstawkę, bo zwyczajnie w świecie nie miałam ochoty go używać. Szukałam sposobu aby go w jakikolwiek sposób zużć. Na szczęście nie podrażniał w żaden sposób. Nawet kilku dziewczynom żaliłam się że ten żel to prawdziwy bubel!
No cóż człowiek uczy się na błędach. Nie byłabym sobą gdybym nie szukała jakiś informacji w sieci, wiecie co? Ten żel jest do smarowania ciała i stóp. Na bolące mięśnie, siniaki, na bóle stawów i inne podobne dolegliwości. Przynajmniej wiem czemu dawał uczucie takiego chłodzenia. Chyba pierwszy raz w życiu miałam coś takiego że pomyliłam sobie zastosowanie kosmetyków, a raczej nie doczytałam. Na opakowaniu przy składzie gdzie pisało jak go stosować było wszystko po Chorwacku, a tylko na wieczku że jest to żel i pewnie stąd moja pomyłka, no cóż zdarza się. Kiedyś pisałam wam że mam problemy z krążeniem, a w okresie letnim często puchną mi nogi. Jest to też częściowo wina mojej pracy. Dość często przywalę nogą w skrzynkę lub chłodnie i śnikiaków mam sporo. Do czego zmierzam?
Zaczęłam używać żelu już świadomie zgodnie z zaleceniami. Miejscowo na śiniaki, spuchnięte stopy i łydki. Muszę przyznać że daje rade i faktycznie działa jak środek przeciwbólowy, jak ibuprofen w wersji naturalnej. Takie właściwości wykazuje czarci pazur. Siniaki nie znikają szybciej ale są mniej odczuealne, łagodzi nieprzyjemne uczucie spuchniętych nóg. Może ten efekt chłodzenia jest za mocny, natomiast naprawdę używając go miejscowo przynosi ulgę. Dlatego muszę go przeprosić bo żel naprawdę w swoim prawowitym działaniu spisuje się świetnie. Do mycia osobiście go nie polecam ;)

67 komentarzy:

  1. A byłam przekonana, że będzie rozgrzewać! Ale fajnie, że nie poszedł do kosza i znalazłaś dla niego właściwe przeznaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie chłodzi :D chyba że ja miałam taki egzemplarz :D

      Usuń
  2. Hahahahahahahaaaaaaaaa no to mial prawo sie nie pienic 😁😁😁😁

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha :D To miałas przygodę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha ha ha.. a to dobre 😂😂😂 no cóż.. pomyłki się zdarzają

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki Bogu, że znam słoweński, więc chorwacki też ogarniam i nigdy nie miałam problemu z bałkańskimi kosmetykami :) Ale serio? Czarci pazur przecież to kultowa maść jeszcze z czasów naszych prababć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tylko że jest to czarci pazur przeczytałam gdy szukałam informacji o nim. I tak serio nigdy nie słyszałam wcześniej o czymś takim jak bo nie w każdym domu były stosowane, u mnie nigdy. Zresztą "diabelski pazur" to każdy mógł sobie nawet nazwać inny produkt, który z tą rośliną nie ma nic wspólnego. I dla ścisłości to nie jest maść tylko żel i tym bardziej można wprowadzić w błąd gdyby zamiast żelu było napisane "ointment" to co innego. Wtedy masz maść, a tu masz żel ;)

      Usuń
  6. Kurcze już myślałam, że będzie do wyrzucenia :) fajnie że ostatecznie okazał się spoko produktem :) chociaż powiedziałabym, że takie maście rozgrzewają :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem Ci szczerze, że po tym "gel" też nie pomyślałabym, że to może mieć jednak działanie jak maść :D. No ale dobrze, że poszukałaś czym właściwie jest i z bubla stał się fajnym produktem:)

    OdpowiedzUsuń
  8. dobrze, że ostatecznie dało się go stosować :) na siniaki to i mi coś by się przydało:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasem zdarzają się pomyłki. Na szczęście odkryłaś właściwe zastosowanie żelu. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Osobiście nie jestem fanką tego typu produktów...Ale jeżeli ktoś je lubi,to mogą okazać się na prawdę fajną alternatywą :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie słyszałam o takim produkcie :O

    Super wpis kochana :* <3

    Jestem tu nowa :( Blog <3
    Jeśli się spodoba proszę o follow <3 :* :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Haha, ale pomyłki każdemu się zdarzają :) Ale dobrze, że produkt się przyda :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrze, że w końcu ogarnęłaś jego użycie :) U mnie w domu zawsze muszą być jakieś produkty na bóle mięśni :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wygląda jak moja ulubiona pomarańczowa galaretka :) Nigdy nie miałam takiego żelu :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochana, ja mam dla Ciebie dobry deal - jak w następne lato będzie 34 stopnie, pożyczę ten mrożący żel, hmm? :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ooo to nie małe zaskoczenie dobrze że trafiłaś na informacje o żelu i możesz go dalej używać :) Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak Tobie było za zimno, to dla mnie pewno ideał ;D Uwielbiam wszystkie chłodzące produkty, ale niestety w większości przypadków to chłodzenie jest dosyć mierne...

    OdpowiedzUsuń
  18. Wygląda dość niecodziennie,nie znałam go wcześniej :)

    OdpowiedzUsuń
  19. kochana od razu jak zobaczyłam ten żel to przeczuwałam że jest na bolące stawy :-) ostatnio mam z nimi problemy i coś takiego chłodzącego by mi się przydało, aczkolwiek nie wiem czy zniosłabym ten chłód :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wolę efekt rozgrzewający, chyba że chodzi o twarz np pod oczy to chłodek :)

      Usuń
  20. Może mi się przyda po treningach

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo przydałby mi się ten produkt. Teraz w lecie szukałam czegoś bardzo chłodzącego, znalazłam bardzo dobry olejek z mięty polnej, który zostawia uczucie chłodu na stopach jeszcze przez kilkadziesiąt minut po kąpieli :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Ha ha ha dobre :P Teraz już wiem o czym pisałaś :P

    OdpowiedzUsuń
  23. Oj to przytrafiła ci się przygoda. Ale produkt ciekawy i pewnie dlatego trochę więcej kosztował. ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Hehehe a to niespodzianka :D fajnie, że chociaż przed wyrzuceniem go znalazłaś prawdziwe zastosowanie :D Takie maści na bóle stawów i stłuczenia bardzo u mnie się w domu przydają i jeszcze ten efekt chłodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  25. No nieźle :D Ja ostatnio pomyliłam peelingi i zamiast tego do skóry głowy sięgnęłam po enzymatyczny.. do twarzy :D Ale szybko się zorientowałam że coś jest nie tak :D

    OdpowiedzUsuń
  26. haha, wygląd i nazwa rzeczywiście myląca :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Haha. No tak to jest, jak się robi zakupy za granicą. Swoją drogą w tym roku też byliśmy w chorwacji :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Własnie tak się zastanawiałam, czemu się myłaś czarcim pazurem, jak to jest tak jakby "lek" ;) Mnie osobiście potwornie poparzył, myślałam, że nie wytrzymam tego pieczenia :/

    OdpowiedzUsuń
  29. haha ja tak zawszemam,że czytam sposób użycia i opis producenta dopiero jak pisze recenzje haha i często się okazuje, że źle używałam xDDD zaintrygowało mnie to diabelskie cudo,tym bardziej ze w moim przypadku siniaki często powstają same, niewiaodmo skąd i dlaczego xD ;D

    OdpowiedzUsuń
  30. Haha dobrze, że doczytałaś. Moja ciocia kiedyś sprzątała łazienkę swojej córki i znalazła jakiś balsam. Cała się nim wysmarowała i po kilku chwilach wszystko ją zaczęło piec. Okazało się, że był to balsam rozgrzewający antycellulitowy z Eveline :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Czyli odnalazłaś jego prawdziwe przeznaczenie.

    OdpowiedzUsuń

PROSZĘ - NIE SPAMUJ!! TRAFIĘ DO CIEBIE, TO NIE JEST MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ, JEŚLI W KOMENTARZU UMIEŚCISZ JAKIKOLWIEK LINK Z PEWNOŚCIĄ TRAFI ON DO SPAMU. JA SZANUJĘ CIEBIE, A TY USZANUJ MNIE!