Dziś wyjątkowo wpis pojawia się w sobotę, miałam go robić wczoraj ale są sprawy ważne i ważniejsze! A w obronie przyjaciół trzeba stawać murem, a inne rzeczy mogą być odsunięte na bok. Dziś mam dla was hydrolat z szałwi lekarskiej od Mydło Stacji. Jest to ich pierwszy produkt który miałam mozmożliwość poznać. Wiktoria założycielka firmy na jednym z spotkań Blogerek prowadziła warsztaty i opowiedziała nam o swoich produktach i o tym skąd wziął się taki, a nie inny pomysł na założenie własnej firmy z kosmetykami naturalnymi. To właśnie od niej każda z nas dostała upominek :)
Jak dobrze kojarzycie to coraz częściej i więcej na moim blogu pojawia się kosmetyków naturalnych. Głównie to zasługa moich dziewczyn od których stale uczę się jak odczytywać składy i całkiem nieźle mi to idzie. Jeszcze jakiś czas temu nie miałam pojęcia co to jest hydrolat i jak go używać. Nawet twierdziłam że nic one nie robią. Nie wyobrażalam sobie tego jak można pryskać twarz jakimiś hydrolatem z róży, lawendy czy innego śmierdzącego zielska. Zaskakujące jest to że w momencie kiedy zobaczyłam że to naprawdę działa i świetnie wpływa na skórę, to zapachy które wcześniej w kosmetykach mi przeszkadzały teraz tego nie robią, a nawet je polubiłam.
Hydrolat z szałwi lekarskiej jest zapakowany w ciemnej szklanej butelce z wygodnym atomizerem. Sam zapach jest ziołowy i dosyć delikatny. Jeśli chodzi o działanie to bardzo fajnie odświeża skórę. Ma również działanie delikatnie ściągające ale bardziej w takim kierunku napinającym skórę. Idealnie nadaje się po dokładnym oczyszczeniu skóry jako zamiennik klasycznych toników aby wyrównać pH skóry, pod serum i krem. Ogólnie to dobrze mi się go używało, natomiast przez to że pojemność jest dosyć mała to bardzo szybko go zużyłam i przez tak krótki okres stosowania nie zauważyłam innych dodatkowych działań pielęgnacyjny hydrolatu.
Jestem bardzo ciekawa czy lubicie hydrolaty i czy znacie może produkty Mydło Stacji? Tak na sam koniec to co również podoba mi się w produktach Weroniki to przepiękne szaty graficzne kosmetyków.
Lubię hydrolaty. Obecnie mam wariant z kwiatów gorzkiej pomarańczy :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię :)
UsuńUżywam hydrolatów, tą markę znam jedynie z blogosfery.
OdpowiedzUsuńJa poznałam na spotkaniu blogerek :)
UsuńRzadko używam hydrolatów. Częściej w sumie toniki/tonery. Ale przyszło mi na myśl, że przydałaby się taka prawdziwa Mydło Stacja w łódzkim mpk:D
OdpowiedzUsuńNazwa ma nawiązanie do stacji właśnie :)
UsuńFajna nazwa :) Mydło Stacja, naprawdę ciekawa i do zapamiętania ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTak myślę czy kiedyś miałam hydrolat z szałwii, bo sporo miałam ale z szałwii jednak nie. Obecnie mam z geranium, ale chętnie poznam ten ;)
OdpowiedzUsuńgeranium nie znam kompletnie :)
Usuńnigdy wcześniej nie słyszałam p te marce ale mnie też podoba się szata graficzna i wolę hydrolaty od zwykłych toników.
OdpowiedzUsuńJa również :)
UsuńCzasami używam hydrolatów, ale nie często :/
OdpowiedzUsuńCzemu?
UsuńNie używałam nigdy hydrolatów.. O dziwo :o
OdpowiedzUsuńCzemu?
UsuńNie znam produktów Weroniki. Szata graficzna rzeczywiście robi wrażenie! Słowo ,,hydrolat" obijało mi się o uszy, ale dopiero teraz dowiedziałam się co to jest. Bardzo cieszy mnie fakt, że jest tu coraz więcej naturalnych kosmetyków! Może zamiast toniku kupię taki hydrolat.
OdpowiedzUsuńWarto bo one są naprawdę dobre
UsuńJejku, jak ja dawno nie miałam żadnego hydrolatu!!!
OdpowiedzUsuńJa caly czas używam :)
UsuńNie stosowałam jeszcze hydrolatów.
OdpowiedzUsuńCzemu?
UsuńProduktów tej marki nie używałam, ale taki hydrolat z chęcią bym wypróbowała. :)
OdpowiedzUsuńWarto bo fajne sa hydrolaty :)
UsuńNigdy jeszcze nie miałam żadnego hydrolatu, ale coraz bardziej mnie kusi żeby jakiś wypróbować 😊
OdpowiedzUsuńZacznij od róży lub lawendy :)
UsuńJa mam na razie tylko jeden hydrolat za sobą - z liści porzeczki. Fajny był. Mam ten sam hydrolat co Ty z szałwi i będę go używała od razu po tym, jak zużyję tonik Vianka :D. Fakt, kosmetyki MydłoStacji mają cudowną grafikę
OdpowiedzUsuńZ liści porzeczki nie miałam :)
Usuńlubię hydrolaty mój ukochany to z neroli, róży i jaśminowy:)
OdpowiedzUsuńNeroli kocham i różany też :) jaśminowy chce kupić
Usuństrasznie jestem ciekawa tego hydrolatu, aktualnie używam hydrolatu z melisy
OdpowiedzUsuńNie miałam, jak się sprawdza?
Usuńnie znam marki, ale zainteresowała mnie. obecnie używam hydrolatu aloesowego z NaturalMe, ale powiem Ci, że bez szału. Chętnie wypróbuję ten.
OdpowiedzUsuńJa tą marke lubię oleje mają cudne i peelingi
UsuńLubię się z hydrolatami, najbardziej z oczarowym :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię :)
UsuńSzałwia lekarstwa to coś,co kocham od dawna :)
OdpowiedzUsuńSuper :)
Usuńja hydrolatów używam najczęściej jako mgiełki albo w zastępstwie toniku :-) ale powiem Ci, że niektóre potrafią niesamowicie brzydko pachnieć :P
OdpowiedzUsuńJa się przyzwyczaiłam do nich :D
UsuńSłyszałam o tej marce same dobre rzeczy :)
OdpowiedzUsuńJest kilka kosmetyków na liście :)
UsuńNie mialam przyjemnosci znac tej firmy, ale szalwie bardzo lubie w pielegnacji..... gardla :) Moze w innej formie tez sie sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńJa używałam po wyrwaniu zęba :)
UsuńKocham hydrolaty :) Rzeczywiście szatę graficzną mają cudną :D
OdpowiedzUsuńWiem że kochasz ty je pijesz :D
UsuńNa tyle uwielbiam hydrolat z róży i uważam, że nie ma nic lepszego, że szkoda mi próbować innych ;)
OdpowiedzUsuńInne też są fajne :)
Usuń😍😍😍😍😍😍 no cieszymy sie strasznie że trochę zarażamy 😄 a od hydrolatów najłatwiej zacząć naturalną pielęgnację 😊 z szałwii jeszcze nie miałam hydrolatu 😅
OdpowiedzUsuńSzkoda że szybko się kończy :P
Usuńfirmy nie znam, ale szałwia dobrze wpływa na moją skórę, więc pewnie i ten hydrolat by się u mnie sprawdził :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością tak :)
Usuń