Jakiś czas temu zrobiłam ankietę z pytaniem czy chcielibyście wpis o oszczędzaniu, większość z was bo aż 92%(46os) zaznaczyło tak, a zaledwie 8%(4os) było na nie. Mając na uwadze to że sama się utrzymuje, mam wydatki takie jak: rachunki, raty, jedzenie, mieszkanie, utrzymanie zwierzaka. Mimo tego że moje zarobki są standardowe to i tak potrafię zaoszczędzić, a nie rezygnuję też z przyjemności. Najczęściej zaoszczędzam ok 500zł miesięcznie, bywa tak że czasami jest mniej ale raz miałam tak że do puli oszczędności wrzuciłam 700zł. Jak to robię? Wbrew pozorom nie jest to trudne. Wystarczy odrobina chęci, organizacji i zdrowego myślenia.
Tak naprawdę największy problem w oszczędzaniu to promocje i wypłata. Tak wypłata! kiedy raz w miesiącu stan naszego konta powiększa się o xxxx zł. Mając taką gotówkę nie ważne czy na koncie w banku czy w swoim portfelu pozwalamy sobie na więcej, dużo więcej niż tak naprawdę jest nam potrzebne. Co za tym idzie? Wydajemy kasę na rzeczy które tak naprawdę nie są nam potrzebne, kupujemy za dużo jedzenia, które później wyrzucamy do kosza bo albo przejdzie data albo zwyczajnie w świecie coś się zepsuje. Kupujemy kolejną bluzkę, szmatkę bo kosztowała raptem 15 zł i to była okazja! Nie ważne że nigdy w niej nie wyjdziemy bo stwierdzimy że jest chu*** brzydka. I co tu 15zł, tam 15.. tu 10zł, a tam 5zł i już mamy 45zł! Dlatego warto pomyśleć i zastanowić się czy chcemy, czy potrzebujemy i czy aby na pewno jest to opłacalne bo może to chwyt marketingowy, a gdzie indziej bez promocji jest taniej? Co robimy?
Po pierwsze można podzielić pieniądze na kupki tak jak pisała o tym Marzena z bloga Draqilka. Osobiście ja tego nie robię bo nie czuję takiej potrzeby, nauczyłam się tak zarządzać swoimi finansami że nie muszę. Natomiast osoby które mają lekką rękę do wydawania gotówki lub klikania myszką "kupuję" taki podział może okazać się być przydatny i to nawet bardzo. Natomiast ja prowadzę notatki, gdzie mam wszystko rozpisane w rubrykach. Przykładowo styczeń 2018 stan gotówki xxxx (wypłata) i wydatki: rata, prąd, gaz, woda, czynsz, bus, jedzenie, telefon, kot, inne (czyli jakieś zachcianki/przyjemności) itd... Prowadzenie takiego notesu jest świetną sprawą! Nie musi być ładny, ważne aby notować w nim wydatki, dzięki temu wiemy, które rachunki już są zapłacone ile wydajemy na rzeczy naprawdę ważne i potrzebne, a ile na głupoty. Uczymy się dzięki temu samokontroli. Kiedy dostaję wypłatę nie czuję się jak bogini która może zrobić wszystko, a pod koniec miesiąca jak żebrak który ledwo co ciuła na bułkę. Pierwsze co robię to opłacam rachunki! Nie czekam do 10 bo np do tego momentu mam czas. Płacę zaraz pierwszego lub drugiego dania miesiąca w zależności od tego czy jest to weekend czy zwykły tydzień, ale zawsze jest to początek miesiąca. Dzięki temu zostaje mi w rękach gotówka z której część idzie na jedzenie, część na środki czystości i inne potrzebne rzeczy do domu i oczywiście na małe przyjemności, a całą resztę odkładam.
Po drugie nie noszę ze sobą dużej ilości pieniędzy, chyba że dzień wcześniej mam zaplanowane duże zakupy. Pokusa czeka na każdym kroku, sieciówki, markety i sklepy drogeryjne przebijają się z promocjami aby tylko złapać nas w swoje sidła. Co niektóre cwane bestie zawyżają ceny na dzień przed promocją żeby później było że się opłaca, a tak naprawdę to pic na wodę i fotomontaż. Jeśli czegoś nie potrzebuje to nie wchodzę do sklepu bo na drzwiach widnieje wielkie -30%. Jeśli jesteście posiadaczami magicznej plastikowej karty, która na wyciągnięcie ręki jest gotowa do działania to albo schowajcie ją głębiej, albo zapomnijcie o jej istnieniu kiedy dostaniecie bakcyla do zakupów lub zwyczajnie zostawcie w domu, oczywiście wtedy kiedy wcześniej nie macie w planach większych zakupów. Noście gotówkę, ja w portfelu nie noszę więcej niż 50zł, chyba że mam w planach konkretny zakup. Powiem wam że czasami wydam z tego tyle co na busa, przejazd w jedną i drugą stronę czyli 10zł i 5 na jakąś zachciankę żeby mieć co przegryźć z nudów pracy, a reszta mi zostaje. Bywa że nie raz wydam całe 50 bo akurat miałam taką potrzebę.
Zbieram paragony! Tak zbieram paragony bo czasami miałam wrażenie że pieniądze mi uciekają albo je zwyczajnie gubię! Jak się okazało wszystko się zgadza. Po co mi one jeszcze? Czasami jest tak że robię drobne zakupy co drugi dzień aby mieć jedzenie na 2-3 dni, natomiast czasami robię duże zakupy, zazwyczaj jak Darek jedzie do mnie wtedy wiem że mogę kupić więcej bo nie muszę dźwigać i zapakuje wszystko do samochodu. Natomiast dzięki paragonom, wiem doskonale ile poszło na jedzenie dla mnie, na inne rzeczy i jedzenie dla Karmela, chemię i oczywiście przyjemności. Rozpisuje sobie wszystko w odpowiedniej rubryce, a na koniec miesiąca sumuje. Co, gdzie, na co i ile wydałam. Oczywiście nie myślcie że piszę np jedzenie bułka 0.60gr tylko ogólnie np zapłaciłam w Biedronce 60zł za jedzenie no to piszę dokładnie taką sumę, a nie wyszczególniam poszczególnych elementów czy produktów. Wydawać może się to pracochłonne i skomplikowane ale uwierzcie mi że takie nie jest i nie zajmie wam to więcej niż 10 min w ciągu tygodnia, czyli ponad minutę na jeden dzień. Prawda że niewiele? Myślę że każdy z was jest w stanie wygospodarować sobie 10 min raz w tygodniu aby sobie zrobić rozpiskę wydatków. Jak masz czas na siedzenie na Facebooku i Instagramie lajkując zdjęcia to i na to też znajdziesz czas. Oczywiście jak z danego tygodnia spiszę wszystko to paragony już wyrzucam. To co wam wyżej wypisałam to są ogólne zasady do których się stosuję.
A jak np zaoszczędzić na jedzeniu? Nie ukrywajmy na jedzenie idzie dużo, dlatego zakupy zawsze powinny być przemyślane. Markety i sklepy ogólnospożywcze również kuszą promocjami np 2+1 gratis lub kupując jedną sztukę płacisz 3zł, a kupując ich trzy za każdą z nich zapłacisz 2.50zł co w efekcie wychodzi że zamiast 9zł oszczędzamy 1.50zł bo płacimy 7.50zł i to za 3szt tego samego produktu!!! Więc czy faktycznie oszczędzamy? No właśnie nie do końca tak jest. O ile daną rzecz lubimy jeść no to jeszcze ok, można oszczędzić. Natomiast trzeba wziąć pod uwagę datę ważności, kolejno to są to trzy takie same produkty więc przy drugim opakowaniu możemy mieć już przesyt. Często pojawiają się na takich promocjach np warzywa sprzedawane na sztuki chociażby jak ogórki szklarniowe czy sałata. Dobra wszystko fajnie? Ale powiedz szczerze zjesz np w ciągu tygodnia sama trzy główki sałaty? Wątpię, o ile w lecie więcej takich produktów schodzi bo są smaczniejsze to zimą już nie. Więc co za tym idzie? Kupując trzy główki sałaty niby oszczędzamy 1.50zł, a tak naprawdę jesteś w plecy 2.50 bo z trzech zjadłaś dwie, a tą ostatnią trzecią wywaliłaś bo zgniła. A przecież tego typu promocji jest więcej. Owoce i warzywa kupujcie na bieżąco i nie na zapas. Lepiej jest kupić je co drugi dzień niż raz w tygodniu, gdzie później okaże się że nie macie na to ochoty i będzie tak leżeć do póki futerkiem nie obrośnie i nie zgnije. To samo dotyczy wędliny, lepiej jest kupić jej na dwa dni, niż nie wiadomo ile, gdzie końcem końców robi się śliska i śmierdząca! Co za tym idzie? Znów wyrzucasz! Więc marnujesz swoje ciężko zarobione pieniądze. Zwyczajnie wyrzucasz je do śmieci. Jeśli chodzi o samo jedzenie staram się kupować na bieżąco, jeśli robię zakupy bardziej na zapas sprawdzam czy dana promocja jest opłacalna, czy aby na pewno zdążę wszystko zjeść i co najważniejsze chodzę z listą. Oczywiście jeśli mam ochotę na coś to kupuje, bo jeśli mam smak na orzeszki to dlaczego by nie. Nie kupuję też śmieciowego jedzenia, żebyście nie myśleli że oszczędzam kosztem zdrowa. Przykładowo wędlinę biorę w granicach 35-40zł za kg i zazwyczaj kupuję po 100-150 gram bo tyle mi wystarcza na dwa dni. Podobnie pieczywo też kupuję na bieżąco. Pomyślcie sobie ile jest ludzi, dzieci głodujących na świecie. Dlatego kupuj mądrze i nie marnuj niczego. Szczerze wam powiem że ja nie pamiętam abym coś wyrzucała z jedzenia. Planuje również co w danym dniu zrobię na obiad i gotuję zazwyczaj na dwa dni. Robiąc zakupy z listą jestem w stanie na samym jedzeniu zaoszczędzić nawet 100-150zł miesięcznie! To naprawdę dużo!
Ubrania, gadżety, dodatki i inne pierdoły. Zanim kupisz kolejną
bluzkę w promocji zastanów się dobrze czy faktycznie jest ci potrzebna i
czy będziesz w niej chodzić. Przyznaj się, ile masz rzeczy w szafie
które leżą od miesięcy i w nich nie chodzisz? Ile jest takich które
ubrałaś raz albo wcale? Mówisz że nie masz co ubrać, a ciuchy w szafie
ci się nie mieszczą i chowasz je pod łóżkiem. Po co ci tyle tego?
Zazwyczaj tłumaczenie jest takie, "a bo kupiłam na promocji i kosztowała
tylko 15zł". Niby tylko 15zł ale ile tego siedzi w twojej szafie i ile
jest takich za które dałaś znacznie więcej? To samo dotyczy torebek i
biżuterii. Ile masz biżuterii którą kupiłaś pod wpływem impulsu i w niej nie chodzisz, później tylko rdzewieje i nadaje się do
wyrzucenia. Torebki zapewne jest ich kilka lub nawet więcej, a i tak
nosisz dwie? No więc właśnie, zanim kupisz kolejną bluzkę, spodnie,
torebkę czy inną głupotę zastanów się czy jest ci to potrzebne, czy
będziesz w tym chodzić, czy pasuje do twojego stylu, jest wygodne i
praktyczne. Gadżety o ile faktycznie jest to coś fajnego co może być
ciekawą ozdobą lub być dobre do wykorzystania podczas zdjęć na bloga
to super kup! Oczywiście o ile jesteś w stanie to wykorzystać, bo jeśli
masz zamiar kupić i zrobić mu tylko jedną sweet focie do jakiegoś kremu i
później wrzucić do szafy... To lepiej poszukaj czegoś innego. To jest
druga pozycja na której można dobrze i dużo oszczędzić! Sprawdź sama.
Rachunki... Większość z nich jest stała, choćby abonament za
telefon, czynsz i śmieci. Ale możesz oszczędzić chociażby płacąc niższe
rachunki za wodę, prąd i gaz. Wystarczy trochę pomyśleć. Jeśli nie ma
cię w danym pomieszczeniu to zgaś tam światło. Oglądasz film? To wyłącz
komputer, po co ma chodzić jeśli z niego nie korzystasz. Listwy do
których masz podłączone kilka rzeczy z których w obecnym momencie nie
korzystasz. Wiecie jest tam taki zgrabny czerwony przycisk który świeci
się małą diodą, można to wyłączyć. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę ale
taka malusia dioda miesięcznie dodatkowo może obciążyć twój rachunek o
ok 20zł, wszystko zależy od jej mocy. Podobnie ładowarka która jest
podpięta do kontaktu, mimo że telefon nie jest podłączony to ona sama i
tak częściowo ten prąd pobiera. Może to się wydawać że to groszowe
sprawy, ale gdyby faktycznie się do nich stosować to na samym prądzie
możesz zaoszczędzić nawet 30-40zł + licząc jedzenie, ubrania i inne
pierdoły średnio już możemy oszczędzić od 230-340 zł w zależności od
danego miesiąca, a przecież to nie wszystko na czym możecie oszczędzić.
Woda bo jej również dużo schodzi, chyba większość z was lubi kąpiele w
dużej ilości wody?. Natomiast jeśli to jest krótka kąpiel taka na 5 min
to nie lej pełnej wanny wody tylko zrób sobie prysznic. Jeśli myjesz
zęby zakręć kurek po co ma lecieć? Nalej wody do kubeczka, spokojnie ci
wystarczy aby wypłukać usta. Pamiętaj że za wodę płacisz podwójnie bo
drugie tyle doliczają ci za ścieki. Więc i tutaj kolejne złotówki do oszczędzania już są.
Następny sposób aby oszczędzać to ograniczyć masowego kupowania... Kosmetyków.
Oj tak wiem łobuzie że teraz właśnie uśmiechasz się do swojego mobilnego
urządzenia, ale wiesz że tu możesz dużo, a twoje pole do popisu jest
ogromne? Prezenty, promocje, spotkania blogerek, paczki ambasadorskie,
współprace. To wszystko sprawia że szafka w łazience i druga z zapasami
ugina się pod ciężarem kosmetyków, a mimo wszystko kupujesz i kupujesz.
Bo promocja goni promocję, a ty nigdy nie masz dość. Pomyśl zanim
zrobisz kolejne zakupy. Przecież te wszystkie promocje sukcesywnie się
powtarzają. Nie ważne że zanim wykończysz swoje zapasy to taka promocja
przynajmniej dwa razy się powtórzy to ty i tak kupisz. Wiecie kiedy
ostatni raz robiłam zakupu kosmetyczne? W grudniu oczywiście wszystko
miałam ale dostałam kod od Anuli na -50% na zakupy w Kontigo. Skusiłam
się tylko i wyłącznie na Kosmetyki Biolove, z racji tego że u mnie są
niedostępne. Od tego czasu nie byłam nigdzie na zakupach kosmetycznych z
wyjątkiem osiedlowej drogerii aby kupić podpaski bo potrzebowałam, a
nie miałam. Nie ukrywam że promocje mnie kuszą i obecna z Rossmanna
również, ale jednak nie skorzystałam bo nie było 3/4 produkty które od dawna chciałam przetestować. W sumie to dobrze bo mam kosmetyki w chyba z
każdej możliwej kategorii, a nie będę chomikować. Przy okazji dzięki
temu oszczędzam i to naprawdę duże pieniądze. Mam też kosmetyki które
wiem że nie będę używać, wiecie co z nimi robię? Zwyczajnie oddaje je w
prezencie osobie która z przyjemnością zużyje. Jeśli jakiś kosmetyk już
kupię i okazuje się kompletnym niewypałem, bo doskonale wiecie że buble
też się zdarzają. To zwyczajnie w świecie szukam dla niego jakieś innej
alternatywy w zastosowaniu. Aby nie marnować swoich ciężko zarobionych
pieniędzy. Sprawdź ile masz zapasów kosmetycznych i ile kosmetyków
kupujesz w ciągu miesiąca i to takich które upychasz do tych zapasów
które już są. No ile? Policz i sprawdź ile na to wydałaś, a mimo tego
nie użyjesz tego w tym miesiącu tylko może następnym? Albo kolejnym?
Przez które kupisz kolejne kosmetyki bo były promocje. Przypuszczam że w
niektórych przypadkach można tu oszczędzić 100-200zł i pewne osoby nawet więcej.
Prawda jest taka że w całym tym oszczędzaniu chodzi o to aby
myśleć co się kupuje i ile się tego kupuje. Nikt nikomu nie każe
rezygnować z kupienia nowej pomadki czy bluzki. Natomiast jeśli kupujesz
żeby tylko kupić to nie jest to przyjemność tylko głupota. Jeśli wiesz
że w danej rzeczy nie będziesz chodzić lub jej używać to po co wydajesz
bezsensu pieniądze? Chyba lepiej je zostawić i mieć na coś wymarzonego?
A nawet w razie potrzeby. Życie mnie nauczyło że dobrze jest mieć
oszczędności bo sytuacje są o tyle różne że nigdy nie wiesz kiedy
będziesz potrzebować większej gotówki. Niech np padnie pralka, lodówka
albo kuchenka? Zamiast płacić na raty drożej lub nawet jak są 0% i
myśleć przez dwa lata o tym że masz dodatkowy rachunek do płacenia. A
tak? Wyciągasz, płacisz raz i masz! Kiedyś żyłam z wypłaty do wypłaty,
kupowałam wszelkiej maści badziewia i nie miałam nic. A teraz? Mam
wszystko co do szczęścia jest mi potrzebne, nie odmawiam sobie
przyjemności, rzeczy inne kupuję jeśli faktycznie są warte ceny,
potrzebuję ich i mi się podobają, a nie po to by mieć. Wszystko zależy
od miesiąca bywa tak że zaoszczędzę 500zł czasami mniej lub więcej.
Wszystko zależy tak naprawdę od danego miesiąca i od tego czy w danym
miesiącu ktoś z bliskich nie ma jakiegoś święta albo czy ja np nie muszę
iść do lekarza lub z kotem na kontrolę do weterynarza. To są dodatkowe
wydatki które w zależności od miesiąca są lub ich nie ma. Jak dostaje
wypłatę to całą resztę pieniędzy jaka została mi z poprzedniej zostaje
wrzucona do oszczędności, które sukcesywnie zbieram i mogę wam
powiedzieć tyle że dzięki dobrej organizacji i zarządzaniu swoimi
finansami w krótkim czasie uzbierałam taką sumę pieniędzy że mogę zrobić
wylewki i instalację na mieszkaniu, gdzie koszt to kilka tysięcy.
Gdybym dysponowała gotówką tak jak wcześniej to o takim remontowym
starcie mogłabym zapomnieć.
Dlatego warto robić listy z
zakupami, nie robić zapasów nie tylko kosmetycznych ale i spożywczych,
nie nosić ze sobą dużej gotówki i kart płatniczych. Warto się zastanowić
czy gdzieś nie jest taniej i czy faktycznie to co chcecie kupić jest
wam potrzebne.
Mam nadzieję że
niektórym z was ten wpis się przyda, jestem ciekawa czy umiecie dobrze
zarządzać swoimi finansami, czy może jednak szalejecie na zakupach żyjąc
z miesiąca na miesiąc?
Niestety niezbyt jestem odporna na ograniczenie zakupów itp:/ Nie potrafię się powstrzymać - chyba,że wiem,że zbieram pieniądze na konkretny cel .. Miłego dnia ❤
OdpowiedzUsuńTo ja długo się zastanawiam czy chcę cos kupić :D
UsuńBardzo popieram i uwielbiam artykuły o tej tematyce, wszystko stosuję podobnie do Ciebie, tyle, że robiąc zakupy w dużym markecie zdarza mi się kupic coś za symboliczne pieniądze, pod koniec ważności produktu, ale tylko jeśli mam na to apetyt. Pisałam nawet artykuł na temat oszczędzania i podeszłam do tego wpisu w nieco inny sposób, mniej szczegółowo. Jednak mój artykuł mógłby nosić nieco inny tytuł - np jak żyć oszczędnie, właśnie taka tematyka w nim była. Zapraszam do lektury. Bardzo miło sie czyta ten wpis i wiem, ze mam bratnią duszę, choćby w spisywaniu paragonów, itd. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością do ciebie zaglądne. Bardzo ci dziękuję za ten komentarz. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńWszystkie te metody znam :) ale niestety nie korzystam. Choć kosmetyków praktycznie nie kupuje to ciagle jest coś co mi się spodoba i chce to mieć zwłaszcza z dziedziny dekorowania domu czy dla dzieci książeczki gry lepsze jedzenie itd choć wiem ze jak chce to potrafię ale czasem niedtety okazja goni okazje polecam ci książkę finansowy ninja zrobiła na mnie duże wrażenie bo pokazuje wiele pomysłów na oszczędzanie jak np metoda kopertowa. Najbardziej mnie śmieszą artykuły w gazetach typu jak oszczędzić pienuadze gdzie jest napisane nie pij kawy na mieście np jak ja kawy na muescie w ogóle nie pije to sz takie rady dla tych którzy maja dużo pieniędzy a nue dla szarych zwykłych ludzi No ale to inn historia
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś ją przeczytam. Wiadomo że dzieci to dodatkowy wydatek :)
UsuńTak naprawdę wszystko sprowadza się do ograniczenia rozbuchanej konsumpcji. Obojętnie jak to robimy, prowadząc listy, dzieląc pieniądze na części. Inaczej tez jest jak się żyje samemu a inaczej jak sue ma dzieci. Ale generalnie z zasada jest jedna. Na opłaty stale i bieżącą konsumpcję nie powinno iść więcej niż 65% naszych przychodów.
OdpowiedzUsuńTak Tylko trzeba wziąć pod uwagę że żyjąc samemu jest jedna wypłata. Wtedy czynsz płacisz sama. Mając męża i dzieci czynsz zostaje ten sam, do podziału i wypłaty są dwie :) więc pewne rachunki stałe wychodzą taniej ale dochodzi dodatkowo utrzymanie dziecka i więcej jedzenia.
UsuńAch ta niedobra Anula! :DDD
OdpowiedzUsuńDałaś mi do myślenia, dziękuję *:
Strasznie niedobra, bo moja :*
UsuńJa kiedyś kupowalam dużo pierdół, ale dojrzałam i kupuje albo raz a dobrze, albo po prostu się wstrzymuje. Mam swoj styl i nie łapie każdej bluzki w h&m za 30zl bo to chore. Kosmetyki tez kupuje mądrze. Nie muszę mieć.każdej pomadki i paletki świata, a pielęgnacji mam takie zapasy. Ze praktycznie w drogerii mnie nie zobaczysz 😀 poza tym mój maz jest księgowym. Więc ja śpię spokojnie, bo wiem ze on trzyma rękę na pulsie 😂
OdpowiedzUsuńTo dobrze że masz takiego męża :)
UsuńZnowu zmotywowałaś mnie do oszczędzania. Jestem w szoku, że potrafisz wygospodarować 500 zł. Ja uważam się za osobę bardzo przedsiębiorczą, ale mam jeden defekt - nie umiem oszczędzać na jedzeniu. Tutaj wydaje najwięcej pieniędzy takich, których bym nie chciała wydawać. Mianowicie zauważyłam, że dużo kasy idzie mi na obiad w pracy ,na drobne przekąski w pracy, na obiad który gotuję jak mam wolne i na kolacje! Nie umiem tego kompletnie wypośrodkować i grudzień był jedynym miesiącem, kiedy sporo zaoszczędziłam w pracy, bo był taki ruch, że nie miałam czasu jeść. Na ciuchy wydaje bardzo mało, ponieważ od zawsze jestem zwolenniczką marek premium i kupuję tylko drogie rzeczy raz na ruski rok, bądź gdy jest taka potrzeba. Kosmetyki to samo, żadnych zachcianek. Rachunki podobnie jak Ty płacę natychmiast.
OdpowiedzUsuńStaram się jak mogę, wiesz mnie życie dużo nauczyło że dobrze jest mieć dodatkowe pieniądze :)
Usuńnajgorsze są promocje... one kuszą najbardziej. więc omijam wtedy sklepy po prostu;p
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest kupowanie na zapas, na siłę, ubrania, kosmetyki i jedzenie.
UsuńDziękuję za ten artykuł, zawsze mnie takie teksty motywują do jeszcze większej uwagi. Podziwiam, że potrafisz zaoszczędzić, wiadomo każdy dysponuje innym budżetem i ma inne wydatki ( te prawdziwe, nie te zachciankowe), ja każdego miesiąca muszę wydać sporą sumę w aptece, szafy długo nie zmieniałam i to był błąd, bo teraz w końcu muszę się za to zabrać - kupuję ciuchy, ale nie wybieram wśród drogich marek, bo zwyczajnie mnie na nie nie stać. Kupuję w sinsay tylko wtedy, kiedy jest darmowa dostawa i wyprzedaż. Na jedzeniu nie bardzo idzie oszczędzić, oczywiście nie mówię tutaj o marnowaniu jedzenia - to u mnie nie ma miejsca. Na wodzie i prądzie staram się oszczędzić - zawsze pamiętam, by coś wyłączyć, zakręcić kurek. Staram się jak mogę. Nie oszczędzam, ale też nie muszę na koniec miesiąca się prosić. Mimo to dziękuję, bo fajnie czyta się takie mądre słowa, faktycznie czasem promocje zdrowo nas naginają:)
OdpowiedzUsuńTo ja znów muszę wydać na inne rzeczy które same się przywlekly gdyby nie one to mogłabym znacznie więcej oszczędzić :)
UsuńBardzo ciekawy i przydatny post :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńDobrze jest też płacić gotówką a nie kartą bo wtedy widzimy jak te pieniądze znikają... :)
OdpowiedzUsuńTo jest napisane ;)
Usuńoszczędzanie nie jest niestety moją mocną stroną. lubię sprawiać sobie przyjemności i z większości nie rezygnuję. kilka razy w tygodniu jemy z chłopakiem po za domem, właściwie to zazwyczaj tak robimy (obiady, kolacje) . chodzimy na baseny do kina teatry, escape roomu i korzystamy z życia .
OdpowiedzUsuńJa potrafię więcej oszczędzić niż Darek mimo że inną 2-3x tyle co ja i znaczenie mniejsze koszty utrzymania. Mi dochodzą raty.
UsuńBardzo fajny wpis. Oszczędzanie to nie mój konik niestety,promocje, wyprzedaże i gratisy działają na mnie jak płachta na byka zwłaszcza jeśli chodzi o kosmetyki. Jedynym z moich postanowień noworocznych jest odkładanie minimum 500zl miesięcznie, z grudniowej wypłaty się udało. Od następnej wypłaty wprowadzę notowanie wszystkiego na co wydaję pieniędze, może będzie łatwiej
OdpowiedzUsuńJa niestety nie należę do osób oszczędzających, mam niestety słabość do pięknych rzeczy, ale mam potanowienie że muszę coś z tym zrobić, by zaoszczędzić np. na nowy obiektyw do aparatu. Obym tylko wytrwała w swym dążeniu do celu.
OdpowiedzUsuńBędę mocno trzymać kciuki za ciebie aby się udało :)
UsuńJestem oszczędna ale czasami potrafię mocno przegiąć bo czasami bywa,że pokusa jest zbyt duża. Ogółem nie rozumiem ludzi,którzy marnują czy jedzenie czy po prostu wodę.. ech.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis. :)
Wiesz wiadomo jesteśmy tylko ludźmi ale warto wprowadzić mamę zmiany i mieć coś więcej :)
UsuńWoooo jaki ciekawy wpis, do zastanowienia się i przemyślenia pewnych spraw!!! Dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJeju, ja to kompletnie nie umiem oszczędzać. A na jedzenie wydaję fortunę, ale to tylko dlatego, że tak naprawdę nie mogę sobie pozwolić na kupno standardowych produktów, co przeciętny Polak, bo wielu rzeczy mi nie wolno :(
OdpowiedzUsuńA powiedz mi co możesz albo czego nie możesz jeść może mi się uda podpowiedzieć coś :)
UsuńBardzo pomocny wpis :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMam identyczne podejście do jedzenia, prądu i wody - od lat, mam to wyniesione z domu. Niestety dobijają mnie promocje na kosmetyki, choć nie żyję od wypłaty do wypłaty i też oszczędzam, bo planujemy zakup mieszkania to zauważyłam, że kosmetyki JUŻ NIGDZIE MI SIĘ NIE MIESZCZĄ, a ja i tak kupuje, bo promocja :( Ostatnio powiedziałam sobie, że dość tego i zakładam kolejne konto oszczędnościowe - jak tam wrzucę kasę to jej nie ruszę, bo będzie mi szkoda! Poza tym motywujesz mnie do powrócenia do analizy paragonów - kiedyś to robiłam i serio, byłam przerażona ile miesięcznie wydaję... Jest jeszcze inny problem - mam męża, który sporo wydaje. Więcej niż ja! Jak ogarnąć kogoś do oszczędzania?? :)
OdpowiedzUsuńU mnie jest odwrotnie. To mój mąż trzyma mnie i nasz budżet w ryzach. To on robi rachunki i w sumie zarządza naszymi wydatkami. On właśnie ma nawyk zapisywania a ja niestety zapominam o nie robię tego regularnie. Z zakupami kosmetyków też już się o garnelam i promocje az tak na mnie nie działają. Chociaż zdarza mi się czasem popłynąć.Co do wspólnych oszczędności to stworzyliśmy z mężem wspólne konta i co miesiąc każde z nas wrzuca kwotę X na wakacje, kwotę Y na remont nowego mieszkania itp. Może taka wspólna deklaracja bardziej go zobowiaze do odkładania ☺
UsuńU mnie oszczędzanie zaczęło się od wielkiego 10 litrowego słoika na ogórki z którego zrobiłam skarbonkę! Czasami udaję że kupuję bluzkę za xx zł i zamiast faktycznie kupić ją za 40zl to to wrzucam do tego słoika :)
UsuńBardzo fajny post Ania, zdecydowanie powinnaś pomyśleć o tym, czy od czasu do czasu nie tworzyć czegoś innego. Nie tylko same recenzje, ale też właśnie coś takiego.
OdpowiedzUsuńJa chyba powinnam zbierać paragony. Każdy jeden, może to by sprawiło, że już tak dużo nie dawałabym na jedzenie (zbyteczne) czy na jakieś głupoty, które nie są mi potrzebne. Największym problemem u mnie są jednak słodkości i to mnie zdecydowanie zabija. I zaoszczędzić nie mogę absolutnie nic. Oby to mi się zmieniło i zebym bardziej wdała się w chłopaka.
Bardzo ci dziękuję :* cieszę się że wpis się spodobał, kolejny będzie o organizacji czasu ale muszę popracować nad nim :)
UsuńJa akurat jestem z tych osób, które nie muszą stosować specjalnych metod, gdyż od dzieciństwa jestem bardzo oszczędna. Czasami aż za bardzo... Dziesięć razy się zastanowię czy coś chcę, a potem i tak tego nie kupię. Za to moja siostra z każdą złotówkę od razu leci do sklepu :D
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, to twoja siostra jest jak mój Darek... :d
UsuńJa nie oszczędzam jakoś szczególnie. W sensie jak mam zaplanowaną wycieczkę to odkładam do skarbonki nawet po 10-20 złotych, jak coś mi zostanie i tak zbieram na zakup waluty obcej. Ale ogólnie nie oszczędzam. Z tym, że nauczyłam się, że lepiej kupić coś droższego, lepszej jakości tzw. raz a porządnie, bo wtedy taką rzecz ma się na długo. Nawet w wypadku kosmetyków to się sprawdza. Przykładowo od kwietnia mam jeden i ten sam szampon, co prawda 500 ml pojemności, ale jest wydajny, bo ma lepszy skład i konsystencję niż te po 5-10 zł z drogerii. Ubrania czasami kupuje w lumpeksach. Dlaczego? A no bo można znaleźć jeansy Lee za ... 5 złotych sztuka. Po co więcej wydawać 300 zł? Oczywiście buty czy bieliznę trzeba kupić w normalnym sklepie, ale tu też można sobie zaplanować większe zakupy jak jest wyprzedaż czy będzie kod rabatowy. Sporo też kupuję na aliexpress, bo jest taniej, są fajne rzeczy a czekanie 2 msc mi nie przeszkadza. Na jedzeniu nigdy nie oszczędzam, bo dobre jedzenie wpływa na nasze zdrowie i samopoczucie, ale rzadko jem na mieście. Praktycznie tylko wtedy gdy gdzieś wyjeżdżam. Wiem, że to daje spore oszczędności ponoć, bo gotowanie w domu aż takie tanie nie jest. Zawsze też płacę rachunki priorytetowo, zwłaszcza do banku, ale pozostałej reszty budżetu nie rozdzielam na kupki: jedzenie, przyjemności ;) Także nawet nieszczególnie odkładając pieniądze można mieć coś na koniec miesiąca na koncie. Nie mam nic do osób skrzętnie odkładających każdy grosz, ale osobiści jest mi to obce ;)
OdpowiedzUsuńZ jedzeniem nie chodzi o kupowanie takiego gorszej jakości tylko o przemyślane zakupy i nie marnowanie go. Nie zgodzę się w kwestii tego że gotowanie w domu nie jest tańsze :) obliczałam to kiedyś :) jedynie co to trzeba czas poświęcić ale wychodzi 3x taniej niż gdzieś coś jeść. I jeszcze też nie wiesz z jakiej jakości produktów wykonane jest dane danie. Czy np mięso nie było pół roku zamrożone i dawno po dacie ważności :P powiem ci że można na ubraniach dużo oszczędź nie tylko kupować w SH ale np można na wyprzedaży. Wystarczy znać się na składach materiału z którego jest wykonany buty kupuję po 30-50 zł i mam je na 2-3 lata :) i to nawet zimówki. A te droższe służą mi dokładnie tyle samo :)
UsuńKiedyś też miałam zeszyt z notatkami, ale już go nie mam... muszę chyba do niego wrócić ;)
OdpowiedzUsuńZgodzę się z Tobą, że oszczędzanie na jedzeniu jest bez sensu - w sensie kupno 2 +2 czy coś... no chyba, że jest promocja na jakieś makarony czy ryż to wtedy można, ale warzyw na promocji nie wyobrażam sobie kupować...
Czasami promocje warzyw są spoko ale trzeba tez myśleć ile tego kupujemy :)
UsuńBardzo fajne i mądre rady :)
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam wrzucać drobniaki w skrytkę i stale ona się powiększa :)
Dziękuję i trzymam kciuki za wypełnienie skrytki :)
UsuńJa też zawsze pilnuję żeby najpierw zapłacić rachunki, a dopiero potem ewentualne przyjemności;) Ale z oszczędzaniem bywa u mnie różnie. Czasami potrafię, a czasami wydam do ostatniego grosza. No i ja prawie za nic nie płacę gotówką. Pomijając jakieś drobne rzeczy typu bułki ;) Płacenie kartą czasami bywa zgubne. Zwłaszcza jak ma się drugą kredytową, ale jakoś nie wyobrażam już sobie powrotu do całkowitego obrotu gotówką;) Zbyt nowoczesna jestem na to Haha:D
OdpowiedzUsuńAle muszę wrócić do zapisywania wydatków. Kiedyś tak robiłam i zawsze miałam oszczędności;)
No właśnie ta karta trochę gubi bo nie czujesz tego ile wydajesz :)
UsuńPrzeczytałam całość na raz, nie było tak źle, ale herbatki muszę się napić. Wiesz czego nie uwzględniłaś? Nałogów? :P Co do ubrań, to już praktycznie nie łapię się na promocje, bo jak mi coś nie gra i w 100 % nie jestem pewna, że chodzić będę to nie biorę, a idę jak mam potrzebę, a nie dla przyjemności szperania :P Niestety kosmetyki to ciągle jeszcze nie ujarzmiona obsesja, nad którą mam nadzieję, w końcu kiedyś zapanować :P
OdpowiedzUsuńTo można wyliczyć do wydatków stałych. Wiesz osoby z nałogiem jeśli nie mają silnej woli w tej kwestii to ciężko oduczyć. Tak samo też jest tak że są matki samotne którym dodatkowo na głowę spada utrzymanie dziecka. A nowy przypadku mieszkania z partnerem bez dzieci czynsz wychodzi taniej bo dwie osoby pracujące są. W każdym razie można i tak zaoszczędzić a też jestem nałogowcem :P
UsuńNie mam problemów z oszczędzaniem, po prostu staram się nie kupować niepotrzebnych rzeczy. Nie zawsze się to udaje, ale nie jest źle.
OdpowiedzUsuńNo ja też czasami kupię coś bezmyślnie :)
UsuńJa za cholerę nie potrafię oszczędzać :) Co miesiąc sobie obiecuje, że wreszcie zacznę, ale i tak ciągle gdzieś te pieniądze uciekają przez palce :) Muszę spróbować zastosować się do Twoich wskazówek :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za ciebie!
UsuńOh very interesting psot
OdpowiedzUsuńxx
Thanks ;)
UsuńJa zawsze staram się oszczędzać to co rodzice dają mi na kieszonkowe, oraz z tego co zarobię, wiadomo nie są to jakieś wielkie pieniądze, ale zawsze coś jest :)
OdpowiedzUsuńMi nikt nic nie da :P
UsuńMnie kasa nigdy się nie trzymała tym bardziej, że przy trójce dzieci ciężko coś zaoszczędzić. Znalazłam jednak sposób bo już zaczęło mnie to denerwować. Kupiłam dwie duże skarbonki, jedną przeznaczyłam na wakacje drugą na niespodziewany wydatek. Średnio miesięcznie do każdej ląduje ponad 200 zł. Zobaczymy przed latem ile się uzbieralo.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki aby było dużo :)
UsuńU mnie z oszczędzaniem niestety na bakier... dużo inwestuję póki co, ale też pozwalam sobie.. nie wyobrażam sobie wiecznie oszczędzać. Powinnismy zarabiać tyle pieniędzy, żeby było to bez wyrzeczeń
OdpowiedzUsuńTu nie chodzi o wyrzeczenia. Tylko o kupowanie rzeczy z których będziemy korzystać a nie że kupimy i zbiera kurz lub się psuje.
UsuńZnam te metody ale stosuję tylko część. Czasem miewam napady kompulsywnego kupowania butów-bo to moja największa słabość. Zawsze jednak stawiam sobie jakiś finansowy cel aby odkładać pieniążki i jestem przeciwniczką kupowania na raty ;-)
OdpowiedzUsuńJa też, nienawidzę na raty jak mam coś kupić place z góry i już dla świętego spokoju :)
UsuńU mnie sprawdza się przelanie co najmniej 500 zł na konto oszczędnościowe od razu po wypłacie.
OdpowiedzUsuńTo też jest świetny sposób! super :)
UsuńOszczędzanie zdecydowanie nie jest moją mocną stroną, ale się tego uczę
OdpowiedzUsuńMoja kiedyś też nie było :)
UsuńNie miałam nigdy nawyku oszczędzania, zawsze pieniądze umykały mi bardzo szybko,a pod koniec miesiąca zostawało kilka złotych na przeżycie(może to też ze względu, że to moja pierwsza praca i człowiek nie może się nacieszyć, kupuje rożne rzeczy itp). W tym miesiącu kupiłam kalendarz i wypisuje moje wydatki w taki sposób jak Ty. To jest dobre rozwiązanie, wiem na co przeznaczyłam pieniądze i zawsze wypisuje ile chcę zaoszczędzić. Pozdrawiam cieplutko ;*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że ci się uda jak coś służę motywacją :]
UsuńU mnie powoli zaczynam odkładanie i idzie coraz lepiej :) Muszę jeszcze założyć taki notes.
OdpowiedzUsuńNotes bardzo pomaga
UsuńStaram się nie wpadać w szał wyprzedaży i zanim coś kupię, zadaję sobie pytanie, czy naprawdę jest mi to potrzebne. To naprawdę pomaga. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, wtedy myślisz eee nie chce i za dwa dni zapominasz że chciałaś to mieć :)
UsuńBardzo przydatny post, przeczytałam ostatnio w pociągu :D Oby więcej tego typu wpisów! Przyznam, że ja akurat nie mam problemu z oszczędzaniem, raczej ludzie mi mówią że jestem skąpa i przesadzam z tym oszczędzaniem xD Pamiętam, że kiedyś mnie jakiś znajomy wyśmiał że wyłączam telewizor czy komputer z kontaktu, albo że nie ładuję w nocy telefonu...
OdpowiedzUsuńBardzo ci dziękuję :) ale wiesz dzięki temu będziesz samowystarczalna! Niezależna :)
UsuńJa chyba jestem oszczędna, a czasami aż za bardzo. Odkąd poszłam do pracy to jakoś ciężko wydać mi pieniądze. Zakupy robię na wyprzedażach, ale są to niewielkie zakupy. Dużo pieniędzy idzie mi za to na jedzenie, ale zawsze robię sobie listę czego mi brakuje i staram się nie kupować czegoś czego nie było na liście :)
OdpowiedzUsuńJa myślę o przyszłości aby mieć coś osiągnąć q nie żyć z miesiąca na miesiąc ;)
UsuńTeż prowadzę notes z podziałem na wydatki :)
OdpowiedzUsuńSuper:)
UsuńJa na szczęście jestem dość odporna na promocje i zawsze się zastanawiam, czy to mi jest naprawdę potrzebne :)
OdpowiedzUsuńNo ja też właśnie :) z wielu promocji rezygnuje :)
UsuńJa robię tak, że po wypłacie, połowę przelewam na inne konto. Druga połowa jest na opłaty, rachunki itp a jak coś zostanie to idę na shopping ;)
OdpowiedzUsuńTo jak mi zostaje to odkładam :)
UsuńWpis jak najbardziej ciekawy i przyznaję, że z ogromną ciekawością czytałam. Niestety mi w ogóle nie wychodzi dobre dysponowanie pieniędzmi. Czasami myślę przy ich wydawaniu - często nie ! Na głowie mam rachunki, męża, dziecko i wszystkie wydatki, także ciężko jest dobrze dysponować, wiem, że jest ciężko, ale wszystko do realizacji, wystarczyłoby się dobrze zmobilizować i wiem, że dobrze bym oszczędziła kilka stówek :)
OdpowiedzUsuńChyba wezmę z Ciebie przykład bo jestem zafascynowana twoim bardzo mądrym, dojrzałym i bardzo fajnym podejściem do oszczędzania.
Pozdrawiam :)
A mąż nie pracuje? Ja zapomniałam dodać że np zamiast kupować bilety na 2-3 przystanki można się przejść na nogach :) mnie życie nauczyło że warto oszczędzać :)
UsuńZ niecierpliwością czekałam na ten Twój post i jak tylko wrzuciłaś o nim info, to od razu poleciałam czytać. Myślałam, że dowiem się czegoś nowego, ale widzę, że jednak mamy te same metody. Piątka! ;D
OdpowiedzUsuńI Super :) najważniejsze że umiemy gospodarować dochodami
UsuńOszczędzanie to styl życia.Ja zanim wejdę do sklepu opatrzonego plakatem z dużą promocją czy gdy dostanę maila czy sms od YR z kuszącą ofertą to zastanawiam się czy aby napewno potrzebuję czegoś i tu myślę o darach losu które mam dzięki blogowaniu i co w tedy? Najczęściej wychodzi mi e wszystko mam, a jak nie to czy nie mogę deficytu jakimś nadmiarem... a gdy sie okazuje że nie to kupuję. Co do Hebe to już tam nei wchodzę bo albo nie ma tego co chcę albo nei ma na to zniżki więc co to za okazyje. Swoją drogą nigdy wcześniej nie było takich promocji dużych dopiero niedawno sie pojawiły i powtarzają sie często więc muszą być opłacalne.... dla sprzedających:)
OdpowiedzUsuńGdyby nie mieli na tym zarobku to by tego nie sprzedawali w takiej cenie :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńU mnie wygląda to tak: Ja i oszczędzanie to jak ogórek kiszony i nutella:D ale co wypłatę się staram:)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z podzieleniem pieniędzy na kupki. Tylko, że po opłaceniu wszystkiego to mi niewiele zostaje. ehhh. Co do komentarza u mnie na blogu, to oprócz peelingu enzymatycznego nie miałam żadnego:D
Jaaa to bez peelingu życia nie widzę :D
UsuńAkurat w oszczędzaniu mam wprawę, wydatki też są spore, na sporo przyjemności i zachcianek sobie pozwalam ale zawsze znajdzie się coś aby odłożyć na lokatę :) Nie rozpisuję jednak tak wszystkiego. Mam świadomość ile zazwyczaj wydaję :)
OdpowiedzUsuńJa wolę rozpisywać dzięki temu oszczędzam dużo więcej :)
UsuńCzasem zaoszczędzę mniej, czasem więcej. Staram się korzystać z przecen lub nie kupuję czegoś (choć mi się podoba), gdy uważam, że nie jest warte swojej ceny. Oszczędności uczę też dzieci i umiejętnego korzystania z przyjemności, bo to też jest ważne.
OdpowiedzUsuńCzasami też nie kupuję rzeczy które mi się podobają bo uważam że np są stanowczo nie warte ceny :)
UsuńCo jak co ja z oszczaniem nie mam najmniejszego problemu bo jestem strasznym sknerą :P Co do paragonów też zbieram i później sumuje ;)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze :) ja w ubraniach np mam straszne czystki :D
Usuńja chyba ostatnio zaczęłam do tego dorastać i opanowałam się już z 2 lata temu i nie kupuje każdej bluzki na promocji. Fakt mam całą szafę ubrań, ale zaczyna mnie to powoli przerastać. Z kosmetykami też ostatnio nie szaleję, mam za dużo wydatków na razie i oszczędzanie jest u mnie ostatnio bardzo zaawansowane. Mam nadzieję że wejdzie mi to w krew :)
OdpowiedzUsuńNo ja ostatnio w grudniu kupiłam ale tylko i wyłącznie dlatego że są to produkty niedostępne u mnie stacjonarnie :)
UsuńBardzo mądry post! czasami trzeba porządnie spiąć tyłek, aby zaoszczędzić np. na ulubiony gadżet. Albo po prostu odkładać sobie pieniazki aby zebrac odpowiednia kwotę na coś wymarzonego. W dzisiejszych czasach jest to mega trudne, jednak czasami jest to sprawa, z która mozna wygrać.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) ja odkładam mam ku temu szczytny cel :)
UsuńBardzo trafione rady . Na szczęście ja nie mam problemu z oszczędzaniem i mam tabele w exeleu by kontrolować wydatki.
OdpowiedzUsuńCo do zakupów spożywczych masz racje , że lepiej by było robić zakupy co drugi dzień. Niestety często brakuję na to czasu. Tym bardziej jak musisz kawał drogi jechać do sklepu. Co do promocji juz nie raz złapałam firmy na oszukiwaniu z ceną. Dlatego jak słyszę promocja nie jaram się Jak już się idzie na promocje to najlepiej mieć coś wcześniej upatrzone lub zaplanować to co się potrzebuje kupić . Świetnie , że poruszyłaś ten temat - możliwe, że to komuś pomoże :)
To ja wolę notes bo zawsze mogę mieć go ze sobą :) mam nadzieję że komuś pomoże. Będzie wpis o organizacji czasu jeszcze:)
UsuńJa na całe szczęście jestem bardzo zawzięta jeśli na coś odkładam, a co za tym idzie, bardzo oszczędna. :D Podliczam wszystko i planuje.
OdpowiedzUsuńSuper! I to się bardzo chwali!
UsuńCzekałam na ten wpis i będę do niego wracać w razie potrzeby ;) Sama od kilku miesięcy spisuję wszystkie swoje wydatki i niestety na razie przeraża mnie ciągły wzrost stałych kosztów, na które nie mam wpływu (czynsz, rachunki, itp.) :/ W sumie w każdym miesiącu, który spisałam, zaoszczędziłam kilka stówek (poza grudniem), więc ten sposób działa ;)
OdpowiedzUsuńCzynsz aż tak nie idzie.. nie wiem jak u was ale np u mnie ...
UsuńWieczyste użytkowanie gruntów poszło o 100% zamiast płacić 84zł teraz będzie ok 170zł a w 2020 obliczyli na ponad 300zł czyli więcej niż 300% tego co było... I za co ja się pytam? Za coś co jest moje własnościowe? To jest dopiero porażka.
O tym nawet nie pomyślałam, ale podnoszą opłaty lokalne za śmieci, wodę, itp + wynagrodzenie zarządcy nieruchomości, woda ucieka z rur w ziemię, a za straty każą płacić mieszkańcom... Jak NBP podniesie stopy procentowe, to wzrośnie rata kredytu, więc ogólnie nieciekawie to wszystko wygląda :P Do tego trzeba doliczyć OC i przegląd auta (ponad tysiąc zł, jakiś obłęd!) i różne ubezpieczenia "życiowe" - i weź tu człowieku oszczędzaj ;)
UsuńTo jest niezgodne z prawem, macie liczniki? Jeśli tak to indywidualnie powinni rozliczać. Wszędzie szukają pieniędzy, oszuści...
UsuńW końcu to nie nasza sprawa, gdzie im woda ucieka ;)
UsuńDokładnie a jak ucieka to od tego jest fundusz remontowy. Widocznie rury są stare.
UsuńPrzydatny post. Ja kiedyś pisałam sobie wszystkie wydatki albo miałam tabelkę w exelu, a teraz ostatnio jakoś nie ogarniam tego wszystkiego i w sumie to nie wiem ile wydaje na potrzebne rzeczy, a ile na zbędne. Chyba muszę wrócić do takiego monitorowania wydatków :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jest notes lepszy bo masz pod ręką a tu musisz włączyć komputer, odpalić program. Więcej zachodu :)
UsuńRewelacyjny i bardzo rzetelny wpis! Dziękuje za niego, bo czasami faktycznie mam lekką rękę do wydawania, chociaż nigdy mi się nie zdarzyło wyczyścić konta. Ale w sumie mogłabym znacznie więcej oszczędzać. Wzięłam do siebie kilka Twoich porad i postaram sie z nich skorzystać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję pięknie! :*
UsuńŚwietny POST - na pewno skorzystam z Twoich rad :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że będą przydatne :)
UsuńOstatnio tak na początku grudnia ubiegłego roku udało mi się tak przyoszczedzic ze miałam możliwość kupienia w miarę dobrego aparatu fotograficznego bo stary odmówił współpracy. Gdyby nie zostało tych paru groszy to bym do dnia dzisiejszego nie mogła dobry pozwolić na taki zakup.
OdpowiedzUsuńA z zakupami nie zawsze jest tak ze człowiek się powstrzyma, nie jest to łatwe choć starań się zwalczać.
Super i właśnie chodzi o to aby też mieć na coś co jest wymarzone od jakiegoś czasu :)
UsuńŚwietny post.Na każdym kroku staram się oszczędzać.Robię dosyć przemyślane zakupy.Myślę z wyprzedzeniem i kupuje z wyprzedaży,np.buty przydadzą się na drugi rok , bo te aktualne będą za małe dla dziecka.Kupuję 2 rozmiary większe i na drugi rok pasuje jak znalazł.Butki za 30 zł ,a kosztowały 100zl.
OdpowiedzUsuńSuper zawsze jak są duże można kupić wkładkę która kosztuje grosze aby stopa była bardziej stabilna :)
UsuńJa NIGDY nie nosze przy sobie gotówki bo to po prostu korci i kusi do wydania... :D Działa bo też dość dużo oszczędzam.
OdpowiedzUsuńSuper i to się chwali :*
UsuńŚwietny post ! Ja z oszczędzaniem mam wielkie problemy. Moje stypendium studenckie nie przekraczają tysiąca zł. odliczając od tego koszt transportu i jedzenia nie zostaje za wiele. Ale jak w przyszłości będę zarabiać to na pewno będę odkładać :)
OdpowiedzUsuńMyślę że tak :)
UsuńZłapałaś łobuza, złapałaś.. :DD Wzięłam sobie do serca zarówno Twoje jak i Draqilkowe słowa! ;)
OdpowiedzUsuńCzyli uśmiech od łobuza był :D
UsuńOstatnio właśnie się spiełam i zaczęłam więcej odkładać bo na zakupach zaczęłam używam głowy. Zanim coś kupie np. ubrania to zastanawiam sie trzy razy czy na pewno to chce i czy ubiore gdzieś. Tak przez 2 miesiące nic nie kupiłam bo nie potrzebowałam :D
OdpowiedzUsuńJa ostatnio kupiłam spodnie we wrześniu :D i buty w listopadzie :)
UsuńJa walczę ciągle ze sobą żeby zapisywać wydatki, ale zwykle cierpliwości starcza mi na max 1,5 tygodznia :D. Też zbieram paragony bo jak ty często mam wrażenie ze kasa mi zniknęła w tajemniczy sposób. Jednak tak jak mówisz wszystko się zgadza jak się podliczy :)
OdpowiedzUsuńTaki wpis to prawdziwy kopniak do działania :) To prawda, że właściwe gospodarowanie pieniędzmi nie musi być jednoznaczne z rezygnacją z przyjemności. Jeśli dokładnie przeanalizujemy swoje codzienne wydatki, okaże się, że tak naprawdę mamy olbrzymie rezerwy, które możemy przeznaczyć np. na nowe inwestycje, czy tak jak wspomniałaś, wykończenie mieszkania. I chociaż rezygnacja z pomadki, nie da od razu kilkutysięcznych oszczędności, to jednak pozwoli np. na ratę właściwie dobranej pożyczki, takiej jak chwilówki dla młodych, którą teraz już można załatwić całkowicie online.
OdpowiedzUsuńZawsze fajnie się dowiedzieć czegoś więcej o oszczędnych zakupach. Teraz jest wiele różnych rozwiązań aby taniej kupować. Osobiście bardzo podoba mi się cashback, z którego korzysta wiele platform, jak na przykład net-pocket. Warto robić przez nią zakupy.
OdpowiedzUsuńPoczytajcie sobie o modelu b2b - https://finansowymagazyn.pl/firmy-dzialajace-w-modelu-b2b-zarabiaja-wiecej-od-konkurencji-b2c-dlaczego/ Podobno przynosi wiele korzyści dla firm a zarobki znaczaco się zwiększają. Sama to rozważam
OdpowiedzUsuńBardzo przydatne porady. Od siebie polecam też poradnik jak wyjść z długów nie mając pieniędzy
OdpowiedzUsuń