piątek, 24 listopada 2017

INGLOT - Cienie do powiek w magnetycznej paletce

Witajcie Kochane!
Jak doskonale wiecie na moim blogu przewyższają recenzje dotyczące pielęgnacji. Kosmetyki do makijażu używam codziennie w zależności od nastroju lub czasu którym operuje jest to albo pełen makijaż kiedy używam wszystkich możliwych produktów aby go wykonać. Bywają takie dni kiedy tylko maluję same rzęsy i wychodzę z domu. Przeglądając swoje wpisy zauważyłam że ostatnia recenzja cieni miała w kwietniu 2016 roku! Czyli aż 1,5 roku temu! Dlatego stwierdziłam że wartowałoby nieco urozmaicić swojego bloga i co jakiś czas wrzucać nieco więcej kolorówki. Te cienie kupiłam na początku grudnia ubiegłego roku na jednej z promocji. Z racji tego że bardzo lubię kolorówkę inglota, to bez wahania się skusiłam.
To co również zachęciło mnie do jej zakupu to fakt że paletka jest z tych magnetycznych więc zawsze mogę dokupić sobie jakiś cień jeśli akurat mi się skończy. Samo jej opakowanie jest bardzo w moim guście, nie jest to tandetny plastik który łamie się przy pierwszym upadku. W zasadzie tak naprawdę mogłabym stwierdzić że wygląda jak nowa, może minimalnie w niektórych miejscach są drobne ryski ale tak naprawdę aby je zobaczyć trzeba się przyjrzeć. Kolejnym plusem jest to że nawet jeśli się nam mocno zabrudzi to można ją z łatwością umyć, wystarczy wyciągnąć cienie i przepłukać ją pod bieżącą wodą. Jest bardzo kompaktowa i zajmuje naprawdę niewiele miejsca, dlatego będzie idealna na wyjazdy.
W środku również znajduje się lusterko na całej jej długości, które również jest świetnej jakości i miejsce na pędzelek.


W środku paletki znajduje się 5 cieni i w takim zestawieniu w całości ją kupiłam. Wszystkie cienie są z serii PRO5 w której dwa są MATTE ( całkowicie matowe ) i trzy DOUBLE SPARKLE ( matowy z drobinkami ). Zaczynając od lewej do prawej mamy, 329 matte, 457 Double Sprakle, 456 Doble Sparkle, 467 Double Sparkle i ostatni 353 Matte. Sama paletka kolorystycznie jest idealna dobrana w mój gust, no może zamiast jednego z tych jaśniejszych odcieni wolałabym jakiś złoty. Natomiast zawiera w sobie tak naprawę podstawowe kolory do wykonania dziennego jak i wieczorowego makijażu. Swatche które wam pokazuje nie są nałożone na bazę, ponieważ nie chciałam aby kolory wyszły przekłamane, tylko takie jak są w rzeczywistości. Jedynie aby na zdjęciach były nieco bardziej widoczne nałożyłam kilka warstw. Króciutko wam opiszę również, każdy z nich i ogólną opinię na ich temat.
Pro5 329 Matte - To taki ciemny czekoladowy brąz, idealny do zewnętrznych kącików lub na linii rzęs zamiast kredki, kolorystycznie będzie również odpowiedni dla brunetek z ciemną oprawą oczu jako cień do brwi. Nie osypuje się podczas nakładania na pędzelek. Z całej paletki z pewnością jest cień który ma najlepszą pigmentację z całej paletki.
Pro5 457 Double Sprakle - matowy cień z drobinkami, zawierający multum przepięknie migoczących drobinek. Jest to dosyć ciekawy kolor, ponieważ w zależności od padającego światła albo wpada w brąz w połączeniu z minimalną nutką rudości albo z takim ciemnym beżem i cappuccino. Również ma dosyć dobrą pigmentację ale jednak potrzebuje kilku warstw aby jego kolor był widoczny na powiece. Inaczej będą widoczne jedynie jego drobinki. Również nie osypuje się przy nabieraniu na pędzelek i nakładaniu na powiekę.
Pro5 456 Double Sprakle - kolejny matowy cień, który zawiera w sobie drobinki. Gdyby ich nie miał byłby idealny do nałożenia na całą powiekę. Ma bardzo słabą pigmetację w zasadzie wtapia się w skórę, wyrównując jej koloryt i pozostawiając jedynie migoczącą poświatę na jej powierzchni. W zasadzie jego używałam tylko dla drobinek bo koloru nie dawał żadnego. Nie osypuje się podczas nakładania na pędzelek i powieki.
Pro5 467 Double Sprakle - Lekki jasny cień wpadający w delikatną różowawą brzoskwinkę. Nie osypuje się, a jego wykończenie to mat z drobinkami tak jak w przypadku dwóch opisanych wyżej. Pigmentacja jest średnia ale z pewnością lepsza niż Pro5 456 który zdecydowanie bardziej przy nim blednie.
Pro5 353 Matte - Ostatni cień to typowy matt który nakładałam zazwyczaj na całą powiekę, zamiast bazy albo jak nie miałam pudru pod ręką to używałam go do "przypudrowania" korektora i najczęściej tak właśnie mi służył jako taki podręczny mini puderek, do korektora. Jak na tak jasny cień sama w sobie pigmentacja jest całkiem niezła. Podobnie jak pozostałe nie osypuje się podczas nakładania na pędzelek.
Paletki używałam na różne sposoby zarówno z bazą jak i bez niej. Różnią się miedzy sobą w pigmentacji natomiast ogólnie pod tym kątem nie jest źle ( może z wyjątkiem tego jednego który kompletnie jest niewidoczny na skórze ). Ich cechą wspólną to matowe wykończenie, różniące się jedynie tym że jedne mają drobinki a drugie nie. Kolejna cecha wspólna to fakt że nie osypują się ani podczas nakładania ich z paletki pędzelkiem ani podczas nakładania ich na powiekę. To by chyba było na tyle. Sporą wadą jest to że bardzo ciężko się z nimi pracuje. Aby uzyskać naprawdę mocny makijaż trzeba się nieźle namachać. W pierwszym zetknięciu z powieką większość uzyskuje naprawdę intensywny i wyrazisty kolor, natomiast podczas blendowania cieni na powiece zaczynają tracić kolor. W zasadzie jeśli nie mamy wprawy to rozcierając kolory między sobą uzyskujemy jednolity odcień na powiece. Dlatego tutaj trzeba kłaść warstwa po warstwie aby ten makijaż nabrał charakteru, inaczej mamy takiego dziennego zwyklaczka. Oczywiście to jest do przeżycia i jak najbardziej do zaakceptowania. Choć w przypadku uzyskania fajnego wieczorowego makijażu, muszę poświecić sporo czasu. To co mnie najbardziej rozczarowało to trwałość tych cieni. Nie ma znaczenia jakiej użyję bazy, nawet tej słynnej z inglota, bez różnicy jest też to jeśli tej bazy nie posiadam. Cienie są strasznie kiepskiej trwałości, to jest ich piętą Achillesa. Mogę przy ich użyciu robić godzinę makijaż samej powieki, a i tak będzie tak samo. Nie rolują się ale one dosłownie znikają. Byłam bardzo zdziwiona kiedy po 3 godzinach nie miałam już nic na oczach. Wyglądałam tak jakbym zwyczajnie w  świecie pomalowała tylko rzęsy, jedynie czasami zostawała delikatna poświata drobinek.  W zasadzie to nawet teraz nie chce mi się jej używać, za ich jakość marka ma u mnie ogromnego minusa. Zdjęcia robiłam gdzieś z miesiąc temu? A jak widzicie po cieniach ich zużycie jest naprawdę niewielkie, mimo że w mojej kosmetyczce jest już od roku czasu. Najchętniej bym je sprezentowała komuś bo może u innej osoby ich trwałość będzie lepsza. Paletkę magnetyczną z pewnością zostawię, przyda się i chętnie wykorzystam ją na inne cienie. Za całą paletkę 5 cieni zapłaciłam 39 zł.

100 komentarzy:

  1. dla mnie bladzioszka odrobinę zbyt ciemne te cienie ale fakt, że paletka jest magnetyczna jest bardzo praktycznym rozwiązaniem, w każdej chwili można wymienić cienie na inne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama w sobie paletka jest fajna ale cienie beznadziejne...

      Usuń
  2. Wywaliłabym jeden pośredni ton i dodała czarny i byłaby idealna. :D Też lubię cienie Inglota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czarnego mało używam, markę ogólnie lubię z cieniami nie polubiłam się :(

      Usuń
  3. Ten najciemniejszy kolor nie widzi mi się jakoś:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolorystycznie jest fajna ale jakość cieni masakra.

      Usuń
  4. Mam jedna paletę magnetyczna od inglota. I chyba jest to jedna z moich ulubionych bo najczesciej ja uzywam. Sama dobralam kolory takie jakie lubię ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej, szkoda, że u Ciebie aż tak nietrwałe. Sama jeszcze nie miałam okazji testować cieni z Inglota, ale ogólnie spotykam się raczej z pozytywną opinią na ich temat. Myślałam właśnie o palecie magnetycznej, i dobraniu kilku kolorów, ale chyba na razie kupię tylko jeden cień na próbę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też żałuję ale wiem komu cienie same sprezentuje :)

      Usuń
  6. Mam podobną paletę innej marki i jestem z niej bardzo zadowolona :)
    Mogłabyś kliknąć w linki w najnowszym poście ? Dzięki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałam jeszcze cieni z Inglota, fajne jest to że można kupić sobie ulubiony cień i włożyć do paletki i nie trzeba wymieniać całej

    OdpowiedzUsuń
  8. Z dwóch najciemniejszych bym pewnie nie korzystała. Ogólnie lubię taką kolorystykę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolorystyka tak ale jakość samych cieni słabo. Tylko paleta sama w sobie jest fajna.

      Usuń
  9. Wieki temu miałam pojedynczy cień z Inglota i byłam zadowolona. Mi podobają się trzy ostatnie najbardziej - takie kolory lubię i takie używam. Maluję oczka bardzo delikatnie, więc takie kolory zawsze wybieram, a mocniejszy makijaż tylko na większe wyjścia, ale też w tonacji brązów - przeważnie. Te cienie są delikatne, subtelne i mało drobinek, a jednak są :) Dla mnie bomba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi One nie siadły wydawało się że pigmentacja super ale jakość słaba...

      Usuń
  10. Bardzo ładne odcienie. :) Gdybym jeszcze umiała się nimi malować. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ha ha ha jak jeszcze nie wyrzuciłaś, to możesz mi ją kiedyś opchnąć, bo jestem ciekawa, jak źle z nimi jest :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyrzuciłam a masz jakąś magnetyczną paletkę do której można przełożyć? Bo mam inne cienie do której bym je przełożyła 😁

      Usuń
  12. Bardzo ładne kolory cieni. Uwielbiam takie! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Sama paletka fajna. Tylko szkoda, że cienie takie kiepskie. Ja jakoś nie przepadam za Inglotem i raczej tam nawet nie zaglądam. Chyba z niczego nigdy nie byłam zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inglot ma fajną bazę duraline natomiast te cienie to katastrofa :P

      Usuń
  14. Trwałość to ważna rzecz dla mnie przy cieniach więc niestety ta paletka odpada na starcie. Szkoda, bo kolory "moje", podoba mi się też to że jest to paletka magnetyczna i mozna ją myć. Nic tak nie wkurza mnie jak bruda paleta której nie idzie doczyścić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie również i i idź tu na imprezę :] jeszcze gdyby były tańsze to co innego :P

      Usuń
  15. Strasznie słaba jakość, a cienie do najtańszych nie należą. Nie przypominam sobie żebym kiedyś miała jakieś cienie z Inglota ;)Pytałaś, gdzie u mnie na blogu są Obserwatorzy, na dole strony :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kolorki i paletka fajna - ale skoro są kiepskie, ciężko się operuje, szybko znikają - nie chcę ich nawet próbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie nie jestem zadowolona i w zasadzie to leżą ale wiem komu je dam :)

      Usuń
  17. kolory bardzo fajne :) jednak nie przepadam za cieniami z inglota jak dla mnie za bardzo się pylą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mnie kolorystycznie odpowiadają i nie pylą się natomiast jakość słaba.

      Usuń
  18. wyglądają na dobrze napigmentowane

    OdpowiedzUsuń
  19. szkoda, że ta trwałość na oczach jest taka słaba

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam sporo cieni z Inglota i u mnie trzymają się za to bez zarzutów :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Same kolorki bardzo ładne, ale ta trwałość kiepska. Myślę, że nie dalabyn sobie z nią rady jakbym miala nią pracować.

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo polubiłam cienie z Inglota. :))

    OdpowiedzUsuń
  23. Fajne kolorki cieni, zwłaszcza te trzy najjaśniejsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Odpowiedzi
    1. No właśnie jakość nie jest dobra o czym wyraźnie jest napisane.

      Usuń
  25. Ładne, eleganckie opakowanie. Najjaśniejszy odcień mi się bardzo podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Jak dla mnie 2 cienie są za ciemne, ale reszta jest porządku :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo lubię firmę Inglot. 😊 Tych cieni natomiast jeszcze nie miałam okazji używać (w swojej kosmetyczce posiadam te kwadratowe tylko). 😔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może one są lepsze bo te to dramat pod kątem trwałości..

      Usuń
  28. Piękne kolory *.* I taka paletka to bardzo praktyczna rzecz ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Moim ulubionym cieniem Inglota jest właśnie DS 456 i swego czasu był moim ulubionym dziennym kolorem do pracy <3. Jest niesamowity i mam nadzieję, że przez ten czas nie zmieniono jego składu/formuły, bo w momencie, gdy mi się skończy, na pewno do niego wrócę.
    Polecam też przyjrzeć się DS 463, AMC Shine 112, 118, 148 oraz pięknej perłowej pomarańczy opalizującej na złoto i różowo:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem ci szczerze że ja raczej ich cieni kupować nie będę jakość mi nie odpowiada.

      Usuń
  30. Aj, uwielbiam takie kolorki ^^

    OdpowiedzUsuń
  31. Mam to samo z cieniami Inglota, totalnie się u mnie nie trzymają :/

    OdpowiedzUsuń
  32. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  33. Kocham brązy <3 te najciemniejsze są super! Inglot to porządna firma,paletka fajna bo długa,ma lusterko no i ma miejsce na pędzel :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Tu widać, że dwa cienie są perłowe ;) Bardzo ładnie się prezentują :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie są ;) możesz mi wierzyć na słowo ;) efekt jest matowy i drobinki są ale one nie dają efektu perły :)

      Usuń
  35. Pigmentacja jest super, plus za to, że się nie rolują. Szkoda, że tak szybko znikają z Twojej powieki, ale powiem Ci, że i u mnie nie było szału z trwałością produktów do oczu tej marki. Dziwne, bo wiele osób się nimi zachwyca, ale każda skóra inaczej na nie reaguje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie to mnie zaskoczyło bardzo...no ale widocznie nie dla mnie :)

      Usuń
  36. kolory są piękne ale nie za tanie

    OdpowiedzUsuń
  37. Dużo dobrego słyszałam o cieniach z Inglota,ale sama jeszcze ich nie miałam..Ładne kolorki :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Piękne i naturalne cienie, które z pewnością u mnie zawitałyby w codziennym makijażu :D

    OdpowiedzUsuń
  39. Śliczne kolory, bardzo w moim stylu, ale fakt, że jakby zamiast jednego jasnego było jakieś złoto, to byłoby idealnie. Szkoda tylko, że są tak nietrwałe :(

    OdpowiedzUsuń
  40. ja bardzo rzadko używam cieni. Szkoda jednak,że są nie trwałe.
    Sandicious

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo cię proszę o nie dodawanie linków do komentarzy.

      Usuń
  41. Cieni do oczu używam codziennie, najczęściej w kolorze brązu . Podoba mi się bogata pigmentacja tej paletki :-)

    OdpowiedzUsuń
  42. Szkoda, że te cienie tak szybko uciekają z Twoich powiek. Ja mam kilka cieni z Inglota i bardzo je sobie chwalę. Przeważnie maluję się nimi na wesela i wytrzymują całą imprezę bez naruszenia. Ostatnio nawet kompletuję sobie paletkę na te kwadratowe cienie :)

    OdpowiedzUsuń
  43. oj dawno temu miałam cienie z Inglota

    OdpowiedzUsuń
  44. Kolorki ładne, ale coś z jakością nie halo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety jakość nie powala biorąc pod uwagę cenę...

      Usuń
  45. Szukałam właśnie takiego cienia który będzie bazą na powiece. 353 wydaje się odpowiedni:)

    OdpowiedzUsuń
  46. A tyle się oczytałam i nasłuchałam o tym jakie fajne są cienie z Inglota. Hm... sama mam tylko jeden malutki "bonusowy" który mieszam z innymi, wiec ciężko mi stwierdzić jak to jest z nimi u mnie. Ale trochę się czuję zawiedziona, że są aż takie złe bo od dawna zastanawiałam się nad kupnem kilku pojedynczych cieni właśnie tej marki.

    OdpowiedzUsuń
  47. Tadam! Mam dokładnie to samo zdanie! Mam całkiem sporo cieni Inglota. matowe są ok, seria perłowa też ale pozostałe to już totalny dramat. Ogólnie cienie są drogie i kiepskie. W grudniu lecą albo do kosza albo może ktoś się po nie zgłosi, bo chętnie oddam.. :-D

    OdpowiedzUsuń

PROSZĘ - NIE SPAMUJ!! TRAFIĘ DO CIEBIE, TO NIE JEST MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ, JEŚLI W KOMENTARZU UMIEŚCISZ JAKIKOLWIEK LINK Z PEWNOŚCIĄ TRAFI ON DO SPAMU. JA SZANUJĘ CIEBIE, A TY USZANUJ MNIE!