Witajcie Mordeczki!
Dziś znów w kategorii prezentowej, maseczkę otrzymałam ponad rok temu w prezencie urodzinowym od Ani, Agnieszki i Moni.. Oczywiście już wtedy bym je stosowała, natomiast akurat w tym okresie byłam w ciąży więc maseczka musiała poczekać. Zaczęłam ją stosować dopiero w lipcu kiedy już szczęśliwie wróciłam do domu wraz z moją córeczką. Z tej serii pisałam już o kremie, a jego wpis możecie zobaczyć tutaj. Z tej serii będzie jeszcze jeden wpis i będzie to tonik.
Jak sprawdziła się maseczka? Jest to kolejna z kategorii hitów 2019 roku! Natomiast muszę tutaj zaznaczyć że nie będzie ona dla każdego. Maska wygląda pięknie i pachnie cudnie, jak ja jej uwielbiałam używać. Ma dość ciekawą formułę, niby konsystencja jest kremowo-żelowa, natomiast nie jest idealnie gładka ma w sobie jakby drobinki. Trochę jest taka jakby galaretowata i zimna podczas nakładania. Dlaczego nie jest dla każdego? Bo maska odrobinę szczypie i mrowi skórę twarzy, więc posiadaczki z wrażliwą skórą nie wiem jak na nią zareagują, bo ja sama wrażliwej skóry nie mam. Natomiast jest to oczywiście zasługa kwasu glikolowego który w sobie zawiera. Natomiast uczucie szczypania towarzyszy tylko przez chwilę od nałożenia maski. Maskę oczywiście zawsze nakładam po dokładnym oczyszczeniu skóry i trzymam ją na twarzy około 20 minut.
Ta maska jest cudowna! W połączeniu z kremem to duet idealny. Maska wygładzi wam tak skórę że niektóre peelingi przy niej wymiękają, a wiecie że ja od peelingów jestem uzależniona. Pięknie oczyszcza skórę i czuć to już po pierwszym jej użyciu. Rozjaśnia skórę i wyrównuje jej koloryt. Czuć że kwas glikolowy rozpuszcza martwy naskórek, bo po jej zmyciu twarz jest niesamowicie miękka i gładka w dotyku. Rozświetla i jednocześnie niweluje wydzielanie sebum. Zwyczajnie skóra po jej użyciu wygląda pięknie i promienieje świeżością. Jak dla mnie jak na jeden produkt to naprawdę bardzo dużo. W dodatku maska jest również bardzo wydajna i z przyjemnością wrócę do niej ponownie, podobnie jak i do kremu.
INGREDIENTS:Cucurbita pepo (pumpkin) puree*, aloe barbadensis juice*, helianthus annuus (sunflower) oil*, vegetable glycerin, manuka honey, ananas sativus (pineapple) juice*, pectin, glycolic acid, sodium hyaluronate, cyamopsis tetragonolobus (guar) gum*, fruit stem cells (malus domestica, solar vitis) and BioActive 8 berry complex*, lecithin, saccharum officinarum (sugar cane) extract*, calophyllum tacamahaca (tamanu) and limnanthes alba (meadowfoam) oils, magnesium ascorbyl phosphate (vitamin C), tocopherol (vitamin E), aspalathus linearis (rooibos) extract*†, phenethyl alcohol, ethylhexylglycerin, cinnamomum cassia (cinnamon), myristica fragrans (nutmeg) and eugenia caryophyllus (clove) powders* * Certified Organic † Fair Trade
Myślę, że polubiłabym się z nią :)
OdpowiedzUsuńMi jej brakuje ale przez cło słabo dostępna teraz
UsuńTeż uwielbiam peelingi, a ta ma bardzo przyjemny skład. Ciekawa jestem czy nie byłaby zbyt mocna dla mojej wrażliwej skóry, warto wypróbować :)
OdpowiedzUsuńOj tego nie wiem 😅
UsuńDziałaniem robi wrażenie, a że nie mam skóry jakoś bardzo wrażliwej z przyjemnością bym poznała :)
OdpowiedzUsuńJa chciałabym wrócić ale nigdzie jej nie ma
UsuńMaseczka bardzo ciekawa, ale obawiam się, że mogłaby mnie za mocno szczypać
OdpowiedzUsuńNie jest źle yp lekkie uczucie 😁
UsuńPodoba mi się ta maska i kojarzy mi się trochę z Pumpkin Mask Dermaquest, choć ta ma ciekawszy skład :)
OdpowiedzUsuńTej co wymieniłaś nie znam
UsuńNie wygląda na pierwszy rzut oka zachęcająco ale to nie wygląd maski ma działać, a sama maska. Chociaż dla mnie może nie pod pasować (wrażliwa cera)
OdpowiedzUsuńA mi znów się podoba 😅
UsuńKurczę, ten aloes... Często mnie uczula. Ale sama maska bardzo mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o aloes yo zazwyczaj skórka powoduje uczulenie
UsuńMoże kiedyś z ciekawości ją wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńTeraz słabo z dostępem do niej
UsuńZaintrygowała nie ta maseczka i to bardzo 😊 Nie wiem jak to się stało, ale wpis z recenzją kremu jakoś mi umknął, ale zaraz nadrobię zaległości 😉
OdpowiedzUsuńKusisz, a ja się ciut boję :P Choć w sumie to mniej się boję, a bardziej zniechęcają mnie wspomnienia z innych ich produktów, które u mnie nie do końca grają :P
OdpowiedzUsuńGdyby była lepiej dostępna teraz to bym wróciła do niej 🙈
UsuńBo ma kwasy i akurat glikolowy tak działa :)
OdpowiedzUsuń