Witajcie Misiaki :)
Wreszcie nastał piąteczek i dla niektórych z was oznacza to początek weekendu. Pogodę zapowiadają piękną więc mam nadzieję że spędzicie go bardzo przyjemnie. Dziś mam dla was kolejny produkt o2skin, który miałam możliwość poznać już w marcu. Jest to taki typ kremu gdzie jedni go pokochają, a inni niekoniecznie. Dlaczego? Mogłabym określić że krem wywołuje "emocje" oczywiście z takim małym przekąsem ;)
Jest to jeden z niewielkiej ilości produktów których nie używam wspólnie z mamą i pewnie dlatego dalej mi służy mimo że używam go już prawie 3 miesiące! Jest to jeden z najbardziej wydajnych kremów pod oczy jaki kiedykolwiek miałam. W przypadku mojej skóry pod oczami wystarczy 1/2 pompki aby dokładnie ją pokryć, użycie całej pompki to stanowczo za dużo. Podoba mi siłę że widać jakie mamy obecnie zużycie i doskonale wiemy kiedy będzie trzeba otworzyć nowy krem. Kilka razy mi się już zdarzyło że akurat w zapasach nie miałam kremu pod oczy, a obecny który stosuje nagle się skończył i trzeba było obyć się bez;)
Sam w sobie jest dosyć gęsty, natomiast podczas nakładania na skórę jego formuła jest niezwykle lekka pod palcami. Bardzo łatwo i szybko się rozprowadza i równie szybko się wchłania. Krem doskonale wpływa na kondycję skóry pod oczami, delikatnie nawilża i lekko rozjaśnia cienie. Wprawdzie jeśli chodzi o cienie pod oczami efekty nie są widoczne natychmiast tylko już po dłuższym jego stosowaniu. W moim przekonaniu jest to również idealna opcja do pielęgnacji na dzień, szczególnie teraz kiedy mamy okres letni. A jak to jest z tymi emocjami? Pewnie część z was przez ten jeden fakt będzie chciało go natychmiast skreślić, ale spokojnie ;) Otóż krem zaraz po nałożeniu mocno i intensywnie grzeje, to uczucie bym porównała do nałożenia sobie na bolące mięśnie maści końskiej. Wiem że może dziwne porównanie ale ja to tak odbieram i tak najłatwiej jest mi to wam zobrazować.
Spotkałam się z osobami które twierdzą że to boli, piecze, szczypie itd... nawet czytałam że ktoś płakał podczas jego stosowania :D nie wiem jaką wrażliwość mają te osoby... Natomiast jeżeli chodzi o mnie to musicie doskonale wiedzieć że moje oczy są bardzo wrażliwe. Zawsze i to za każdym razem kiedy opisuje jakiś produkt do pielęgnacji twarzy i do jej oczyszczania ( kremy, żele, pianki, maski i peelingi ) to zawsze nadmieniam że moje oczy są bardzo wrażliwe i lubią łzawić. Stosując ten krem nie uroniłam ani jednej łzy! Owszem podczas stosowania kremu jest wyczuwalne mocne grzanie i takie lekkie mrowienie skóry, natomiast moim zdaniem nie jest to uczucie pieczenia i szczypania. Gdyby krem powodował pieczenie to moje oczy zaraz były zalane łzami, a zwyczajnie tutaj tego nie było. Będąc na spotkaniu blogerek Malwina która prowadziła nam warsztaty mówiła że jest to dość kontrowersyjny produkcji z pewnością nie będzie on dla każdego, a dokładniej dla każdego bo pasuje do każdego typu cery ale nie każdy będzie w stanie go używać ;)
Bardzo istotną rzeczą jest tutaj to że to uczucie grzania tak naprawdę jest krótkotrwałe. W zasadzie to jest dosłownie chwilę kiedy jest takie mocne "kopnięcie" i zaraz to znika. Stosując go regularnie z dnia na dzień to uczucie jest coraz bardziej łagodniejsze i jeszcze krótsze. W tym momencie po tak długim czasie stosowania ja już tak naprawdę kompletnie nic nie czuję, ani mrowienia i grzania również nie. Wprawdzie moje cienie nie zostały zlikwidowane do końca ale z pewnością są mniej widoczne i od jakiegoś czasu nie stosuje korektoru pod oczami. Skóra jest bardziej ujednolicona, nawilżona i rozświetlona. Jak dla mnie bardzo dobry krem, chociaż z pewnością nie będzie on dla każdego. Myślę jednak że warto spróbować i przekonać się na własnej skórze.
moje oczy też są wrażliwe i zdarzało się im łzawić. świetnie, że tak dobrze się u Ciebie spisuje, jednak to grzanie chyba by mi się nie spodobało.
OdpowiedzUsuńTutaj tak naprawdę wszystko zależy od tego jak ty ten efekt grzania odbierzesz.
UsuńSłyszałam właśnie, że szczypie i czasami powoduje ból, dlatego nie zdecydowałam się na jego używanie. Nawet pomimo tego, że mówisz, że to tylko chwilowe uczucie grzania, to i tak się na niego skuszę, bo wolę unikać nieprzyjemności ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście miało być, że i tak się na niego nie skuszę ;)
UsuńWłaśnie mnie grzeje innych to boli przynajmniej tak go odbierają :)
UsuńMnie się podoba ich szata graficzna, ale chyba na tym koniec :D
OdpowiedzUsuńmam go w zapasach i niedlugo odpalam, ale chce zrobic test wszystkich 4 produktow ktore od nich mam :D zobaczymy czy ten tlen jest taki super :D
OdpowiedzUsuńDaj koniecznie znać!
UsuńJa jednak nie przepadam za grzaniem :P Ale ogólnie kremik bardzo mnie ciekawi, tym bardziej że czytam o tych produktach recenzje pozytywne :)
OdpowiedzUsuńTo jest takie produkt że jedni będą go kochać a inni nie :)
UsuńEleganckie opakowanie. Nie miałam jeszcze kosmetyków z tej firmy ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSłyszałam o nim wiele dobrego, ale z tym grzaniem i pieczeniem to ciekawe :D zwłaszcza w okolicach oczu, bardziej wolałabym aby chłodził :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie sama nie wiem bo jeżeli to na przykład zawierał Mentol i to wydawało efekt chłodzenia to mogłoby już powodować a łzawienie bo jednak taki składnik jest bardziej drażliwy, przynajmniej tak mi się wydaje.
UsuńJestem ciekawa jak sprawdziłby się u mnie, moje oczy też lubią łzawić.
OdpowiedzUsuńMusiałabyś spróbować.
UsuńJA PŁAKAŁAM Z BÓLU :) I to nie żart, mnie po prostu ten ból przenikał do środka i nie dość, że bolało bardzo mocno to jeszcze płakałam z bólu. Ja przy woskowaniu bikini nawet nie grymaszę, a ten krem powodował u mnie płacz. Oddałam mamie i jej nic takiego się nie dzieje, więc chyba tylko ja jestem inna ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że to jest kwestia wrażliwości jaką ktoś posiada chociaż ja mam bardzo wrażliwe oczy no i u mnie nie powodowało to ból ale efekt właśnie takiego mocnego grzania.
UsuńKurczę to grzanie mnie jednak zniechęca (ostatnio używałam na zajęciach kremu wyszczuplającego i miałam go na dłoniach może pół minuty i wyglądały po tym czasie tak, jakby były poparzone, więc skórę mam dość wrażliwą :D). Firmę znam z kremu do twarzy na noc, z którego jestem zadowolona, więc może kiedyś się skuszę na ten produkt, ale sama jeszcze nie wiem :)
OdpowiedzUsuńTo tutaj Owszem jest uczucie grzania natomiast nie powoduje zaczerwienień
UsuńJeszcze nie spotkałam się z kremem pod oczy z efektem grzania.
OdpowiedzUsuńJa wcześniej też nie
UsuńMi to grzanie kompletnie nie pasuje i w sumie ogólnie mnie nie ciągnie do ich produktów. Miałam jeden, starczy :)
OdpowiedzUsuńA co miałaś?
UsuńFajnie, że daje efekty, ale to grzanie takie przeraźliwe :D Chyba bym się bała, że mi oczy wypali haha :D
OdpowiedzUsuńEee jak mi nie zrobil kuku to jest dobrze :)
Usuńoj ja wolę kojące produkty....
OdpowiedzUsuń:)
Usuńkurcze :D ciekawe jak ja bym zareagowała na ten krem, ponieważ moje oczy ostatnio ze mną nie współpracują :(
OdpowiedzUsuńWiesz ja mam mocno wrażliwe oczy i tyle produktów sprawia że występuje u nich łzawienie tutaj tego nie było ale efekt mocnego grzania już tak
UsuńWłaśnie czytałam, że krem sprawia u wielu osób dyskomfort i podrażnienia. Mam duże wymagania co do produktów pod oczy i raczej bym z nim nie ryzykowała.
OdpowiedzUsuńJa też mam spory wymagania jeżeli chodzi o produkty pod oczy mnie on jako tako nie podrażnia Jedynie co to Tak jak wspominałam występuje efekt grzania ale bez łzawienia oczu i bez podrażnień
UsuńMoje oczy też są mega wrażliwe, więc pewnie sobie podaruję ;)
OdpowiedzUsuńWszystko zależy jak jesteś odporna na takie odczucia :) moje oczy też są bardzo wrażliwe.
UsuńNo widzisz, mam 3 produkty tej marki, a kremu pod oczy akurat nie xD
OdpowiedzUsuńA co dokładnie masz bo z tego co się orientuję to w sumie mają 6 produktów w ofercie
UsuńKurcze u mnie w zasadzie poza szczypaniem nie robił nic ;/
OdpowiedzUsuńTo nie dobrze :(
UsuńPierwszy raz się spotykam z tym, aby krem pod oczy grzał skórę :D
OdpowiedzUsuńJa wcześniej też nie :D
Usuńmam w zapasach ale boję się go trochę używać...
OdpowiedzUsuńSpróbuj :)
Usuńmnie grzało i kuło i nie nie chciałam go stosować hahhahahah
OdpowiedzUsuńKoło? Hmm tego nie znałam :)
UsuńTak mi się skojarzyło... Kiedyś jak zrobił mi się jęczmień, to dostałam na niego podobnie grzejącą maść z apteki xD
OdpowiedzUsuńI jak odczucia?
UsuńPamiętam jakie to uczucie posmarować się maścią końską, ale pod oczami tego uczucia jakoś... nie widzę, niekoniecznie chciałabym coś takiego czuć :D Pewnie musiałabym taki zabieg siedzieć z zamkniętymi oczami, aż by przestało :P
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem czy to trwa 40 sekund może nawet mniej :)
Usuńchyba nigdy bym się na niego nie zdecydowała
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńCzemu mama go nie używała? Zaintrygowałaś mnie, nie lubię rozgrzewania, ale jeśli to jest chwilowe, a efekt zadowalający i oczy nie protestują to może się skuszę, bo firma mnie korci :P
OdpowiedzUsuńBo akurat w tym czasie stosowała inny :)
UsuńMarkę znam tylko z blogów, ale interesujące te efekty :)
OdpowiedzUsuńświetnie, że jest tak wydajny, może tak się tyko wydaje, bo nie używasz go razem z mamą? :)
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe :)
UsuńU mnie krem pod oczy to raczej ma chłodzić niż rozgrzewac. 😂 Dziwny produkt.. ale opakowanie mega!
OdpowiedzUsuńSama pierwszy raz spotkałam się z takim kremem potoczy który wydawał tego typu doznania :D
UsuńMoje oczy nie są wrażliwe, więc na pewno łez by nie było. Co do grzania to sama nie wiem, czy krem pod oczy powinien rozgrzewać, czy wręcz przeciwnie. Wielki plus to na pewno wydajność.
OdpowiedzUsuńTen efekt grzania jest poprzez zawartą kofeina w składzie
Usuńtego kremu akurat nie dostałam na konferencji, wydaje się bardzo ciekawy, chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy u ciebie też będzie to bardziej efekt grzania czy tak jak u niektórych że będziecie to piekło
UsuńKurde a tak byłam ciekawa tego kremu a tu phenoxyetanol tak wysoko ! wrr
OdpowiedzUsuńMi skład odpowiada :)
Usuń