czwartek, 9 maja 2019

Prezent marzeń - Kolacja dla dwojga w restauracji Kogel Mogel

Witajcie Kochani!
Dziś opowiem wam o mojej małej kulinarnej przygodzie z której miałam możliwość skorzystać w ubiegły weekend. Jednak zanim opiszę wam czy naprawdę warto iść konkretnie do tej restauracji, czytanie które podając są smaczne i czy obsługa jest miła? To najpierw wam opiszę Co to jest prezent marzeń.

Zapewne niejedna osoba ma zawsze problem z doborem odpowiedniego prezentu dla kogoś bliskiego lub znajomego. O ile kupienie komuś rzeczy w postaci kwiatów, kosmetyków, jakiegoś gadżetu i innych rzeczy które są namacalne. To są takie prezenty, które można w jakiś sposób przeżyć ale tak naprawdę nie są rzeczą materialną, a pozostają w pamięci na długo i są świetną alternatywą. Prezent marzeń to strona w której możemy dla kogoś bliskiego zamówić atrakcje w postaci opłaconego vouchera. Chociażby coś takiego jak skok na bungee, pobyt w SPA dla jednej osoby lub dla dwojga, lot balonem i wiele innych atrakcji i nie tylko dla dorosłych ale również dla dzieci i to w całej Polsce. Bardzo fajne jest to że tutaj na wykorzystanie takiego vouchera od jego zamówienia mamy rok czasu!
Początkowo chciałam wybrać park rozrywki energylandia, natomiast w moim obecnym stanie nie do końca byłby to dobry wybór bo i tak nie skorzystałabym z atrakcji jakie tam są oferowane. Zdecydowałam się na kolację dla dwojga w restauracji Kogel Mogel która znajduje się na siennej w Krakowie obok małego rynku. Biorąc pod uwagę fakt że mój partner dosyć dużo pracuje i tak naprawdę rzadko kiedy wychodzimy gdzieś tylko we dwoje. Zazwyczaj jeżeli już gdzieś idziemy to jest to zwykła pizzeria lub odwiedzamy znajomych. Jak wiecie spodziewam się dzidziusia i po urodzeniu tym bardziej nie będziemy mieli czasu aby gdzieś wyjść sam na sam. Dlatego opcja na kolację dla dwojga była tak naprawdę strzałem w dziesiątkę.
Mój wybór padł na Kogel Mogel tylko i wyłącznie dlatego że bardzo spodobało mi się ich menu! A jak doskonale wiecie uwielbiam wszystko co związane z kuchnią, z wielką przyjemnością poznaję nowe smaki, a jedną z moich pasji jest również gotowanie. Już przy samym wejściu bardzo spodobało mi się podejście do klienta, zostaliśmy przywitani i zaprowadzono nas do naszego stolika, który zarezerwowaliśmy kilka dni wcześniej. 
Na sam początek zamówiłam sobie całą butelkę wody, a mój Darek piwo. Jak dużo osób zna moje smaki i wiecie że uwielbiam wszelkiego rodzaju sałatki, dlatego to był mój pierwszy posiłek. Zamówiłam i zjadłam naprawdę bardzo dużo porównując do Darka, natomiast tłumaczy się że ja siebie mogę liczyć razy dwa :) zresztą ja pojechałam na głodnego, a że Darek wcześniej przed wyjściem coś tam podjadę to aż tak bardzo głodny nie był i ja to wykorzystałam :P
Tak więc zamówiłam sobie kozi ser zapiekany na sałatkach z gruszką, słonecznikiem i dressingiem miodowo-balsamicznym. Przepięknie podane i bardzo podoba mi się to że dressing był osobno, dodatkowo było również podane pieczywo z masełkiem czosnkowym. Jeśli chodzi o smak to chyba dawno nie jadłam tak doskonałej sałatki! Ser był puszysty, miękki i dosłownie rozpływał się w ustach. Nie wiem w czym wcześniej była marynowana gruszka ale podobnie jak ser sama rozpływa się w ustach. Była jednocześnie krucha i soczysta, coś pysznego! Do tego nasiona słonecznika które również uwielbiam, dodawały fajnej chrupkości całości. Sos również był przepyszne i robił fajny balans pomiędzy smakami.
Szczerze wam powiem że teraz jak opisuje sałatkę i przypominam sobie jej smak i to jak była niesamowicie smaczna, to moje kubki smakowe znów zaczęły pracować i nabrałam na nią ponownie ochotę. Pieczywo z masełkiem również mi smakowało ale nie zjadłam go dużo bo wiedziałam że czekają na mnie jeszcze inne posiłki i nie chciałam aby brakło mi miejsca, a sama sałatka już była lekko zapychająca.
Moje drugie danie to był sandacz z Mazur, marchewka, sos z homara, chrupiący por. Również pięknie podane. Bardzo lubię ryby, a że od mięsa mnie odrzuciło to postawiłam że tym razem zjem sandacza którego wcześniej nigdy nie próbowałam. Idealnie doprawiony, chrupiąca skórka i miękki w środku, sam rozpływał się w ustach. Doskonały sos i warzywa al'dente idealnie współgrały z całością. Cieszy mnie również fakt że wyrwa była tak dobrze oczyszczona i nie miała ani jednej ości.
Darek zamówił sobie kaczkę po polsku, kopytka, buraki, sos porzeczkowy. Jako dodatek do mięsa zapiekane ziemniaczki. Osobiście ja akurat nie próbowałam kaczki ale również forma podania bardzo mi się podobała i cały posiłek wyglądał smacznie. Już gołym okiem było widać że mięso wybierane do tego dania jest wyselekcjonowane i pochodzi z młodych osobników. Jest chude i mięsne, a nie przerośnięte. Mięso było miękkie i soczyste, a skórka chrupiąca. Takim daniem spokojnie sobie można pojeść ponieważ naprawdę obie nóżki miały dużo mięsa. Darkowi bardzo smakowało całe danie i nawet pytając go jeszcze raz o wrażenia z pobytu restauracji bo stwierdził że mu znowu zrobiłam smaki, a mój mężczyzna jest dosyć wybredny jeśli chodzi o jedzenie. 
Moje ostatnie zamówienie to mus pistacjowy z sorbetem z marakui. Ten deser był tak śliczny że aż żal było niszczyć całą kompozycje, a jeszcze większa szkoda aby tego nie spróbować. Pewnie mi tego nie zdradzą ale chciałabym wiedzieć jak ten mus został przygotowany. O matko jakie to było dobre! Dosłownie kawałek po kawałku czułam ogromną przyjemność gdy tylko go jadłam. To była prawdziwa rozkosz dla podniebienia. Jego smak dosłownie jest nie do opisania i zwyczajnie trzeba go po prostu spróbować. Nawet Darek się ze mnie śmiał kiedy go jadłam i już po mojej minie mówił, chyba ci smakuje? Dałam mu spróbować ale tylko troszkę :P Sam stwierdził że jest naprawdę dobre. Deser nie tylko pięknie podany ale tak smaczny że będę musiała tam wrócić i ponownie go zjeść.
Opisując w skrócie bardzo fajna restauracja mająca swój klimat, sympatyczna i uśmiechnięta obsługa, zarówno pani która nas na samym początku przywitała jak i kelner który nas obsługiwał. Przepięknie podane i smaczne dania. Podoba mi się fakt że kiedy goście opuszczają dany stolik to po każdym z nich obrusy na stolikach są wymieniane na nowe. Z pewnością jest to restauracja do której warto zajrzeć!

28 komentarzy:

  1. Często w ramach prezentu wybieram się właśnie do restauracji. W Energylandii nie byłam, ale też mnie kusi. Mam tam daleko, więc to musiałby być wyjazd na dłuższy urlop ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ to wszystko apetycznie wygląda 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż się głodna zrobiłam! :D Dawno nie jadłam czegoś tak fajnego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Prezentacja tych dań jest naprawdę mistrzowska, z miłą chęcią zaglądnę na polecaną przez Ciebie stronę :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna sprawa ;)
    Aaaa i nie miałam jeszcze okazji - Gratulacje "błogosławionego" stanu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. gratulacje:)
    ładne zdjęcia, jedzonko do wyboru do koloru

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko jak pysznie, wszystkiego bym skosztowała, prezent świetny! Ale ale.. nie wiedziałam, że będziesz mieć dzidziusia!! Gratulacje!! :))))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedzonko wygląda apetycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No taki prezent to ja rozumiem! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolacja w klimatycznej restauracji w Krakowie to pomysł idealny dla młodej, przyszłej mamy. Dobrze wybrałaś. Zdjęcia jedzenia tylko to potwierdzają.

    OdpowiedzUsuń
  11. Widziałam na Story Twoją relację i żałowałam, że mam tak daleko :P

    OdpowiedzUsuń

PROSZĘ - NIE SPAMUJ!! TRAFIĘ DO CIEBIE, TO NIE JEST MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ, JEŚLI W KOMENTARZU UMIEŚCISZ JAKIKOLWIEK LINK Z PEWNOŚCIĄ TRAFI ON DO SPAMU. JA SZANUJĘ CIEBIE, A TY USZANUJ MNIE!